poniedziałek, 6 maja 2024

Majówkowo...

     Majóweczka nas w tym roku dopieściła !!

     My z "rozpustnego" tygodnia skorzystaliśmy tylko wycinkowo, dwa dni, ale zachwyty nad pogodą się należą, bo udał się pierwszy w tym roku "nocleg na Wrzosowisku"...Echhh...

     Skoro Wrzosowisko, to praca, a nie odpoczynek ??;o)

     Kumulację prac w ogrodzie mamy straszną...Właściwie, nie wiadomo w co ręce wsadzić...;o)

Tydzień przymrozków dał się nam we znaki...

     Jesiennego zbierania orzechów włoskich nie będzie, bo stoją teraz opalone mrozem kikuty i z trudem reanimują nowe pąki...

     Nie będzie morwy zbieranej "na wiaderka", bo tuż przed przymrozkami wypuściła owoce i wiszą teraz poczerniałe ziarenka wśród spalonych liści...

     Na otulonej agrowłókniną katalpie nie został nawet listeczek...

     Agrest poległ...

     Zbiór truskawek ?? Połowa kwiatów czarna...

Chodziłam po Wrzosowisku i dusza mi łkała...

     No cóż...Matka Natura rządzi...

Może wie, że nie dała bym rady obrobić tego wszystkiego ??

     Wiśnie i czereśnie (mimo braku zapylaczy) nieźle obrodziły...Aronie i świdośliwy ukwiecone nieprzyzwoicie...Mirabelki i węgierki też sobie nie żałują...Nudzić się nie będę...;o)

     Trawa po kolana, więc Pan N. ruszył do kosiary...

     My...

     No cóż...Na Wrzosowisku nie jestem "ja", jesteśmy "my", bo wszędzie towarzyszy mi Lucki...Gdzie psi ogon, tam ja...Albo odwrotnie...

Pielę ja, pieli pies...Kopię ja, kopie pies...Sadzę ja...Pies pilnuje terytorium, polując na jaszczurki i nornice...Sieję ja...Pies goni bażanty, które monitorują stan wzrostu truskawek...

Ze mnie pot spływa litrami...Pies ziaje i ledwie dyszy od upału, ale nie odpuści...

Pilnuje wszystkiego...Krów na pastwisku...Saren w rzepaku...Zajęcy w trawie...Pracujących Ukrainek...Traktorów...Rowerzystów...Psów...Kotów...A i większe żuki nie umkną uwagi...

Pracoholik, a nie pies...

     Wystarczy jednak, że obiorę kurs na leżak...

Zerknie czy siadam...


I już zasypia...

     Taki przegrzany ?? Na pełnym słońcu ??

Uwielbia to !!

Skoszona trawa na "boisku" i pełne słońce !!

Potem chwilka w cieniu i na słoneczko...

     Tak się lubuje tym ciepełkiem, że nawet Pana N. skusił...;o)

     I chociaż noclegi na Wrzosowisku przyjmuje "z dobrodziejstwem inwentarza", czyli, skoro trzeba to trzeba...Poranki kocha !!

     Kiedy tylko któreś z nas wstanie, Lucki już niecierpliwie drepcze pod drzwiami i nie może się doczekać otwarcia zamków, a potem rusza na poranny obchód...

     Zanim postawimy czajnik na gazie, on już ma zmonitorowane, kto nas w nocy odwiedził, którędy szedł i co "zmajstrował"...;o) Poranki są super !!

Mnie brakuje jednego...

     Kiedy otwieram oczy, Pan N. uchyla drzwi Orzeszka i wśród błękitów nieba różowieją kwiaty dzikiej róży...Do tego zapach porannej kawy...Echhh...

     Już niedługo !! ;o)

18 komentarzy:

  1. Pomarzę razem z Tobą!... I ubolewać też będę, bo morwa też mi sczeraniała na amen, orzechy takoż... ale zawsze coś tam innego się uchowało... a trawa po pas! Ta to się nie da żadnym przymrozkom ;-) Moja kosiarka doznała kontuzji :-( Trudno, będę się wylegiwać w trawie, że mnie widać nie będzie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trawa w tym roku wyjątkowo "wypaśna"...;o) Nas też nie widać, bo na sąsiednim polu mamy rzepak...;o)
      Róże wyjątkowo rozsądnie czekają na swoją porę kwitnienia...;o)

      Usuń
  2. Moja teoria jest taka, że natura zadbała o wasz wypoczynek w tym roku i zamiast w wiaderkach będzie w naparstkach;-)
    Najszczęśliwszy pieseł i jest O.K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapobiegawczo wiaderek chować nie będę...;o) Jeśli "Zośka" będzie łaskawa to aronia ma szanse pobić zeszłoroczny rekord...;o)
      Pieseł jest szczęśliwy dwa razy: jak jedzie na Wrzosowisko i jak z niego wraca...;o)

      Usuń
  3. Tak czy inaczej.... szczescie Was otacza.
    I niech to trwa!!!
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda tych owoców, bo na pewno byłyby pyszne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda...Ale trzeba łzy obetrzeć i pielić dalej...;o)

      Usuń
  5. Znaczy się należy postawić na różnorodność wtedy cuś na pewno plony da! :)
    Macie różnorodnie dlatego będziecie mieli co jeść i co...robić ;)
    Na zdjęciach zielonoś cudna, tak lubię! A psies cudnie do tej zieleni pasuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnorodności Ci u nas dostatek...;o)
      A jak wpadnie w chaszczory to wygląda jeszcze lepiej !! ;o)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. My to nazywamy "zad*p*em zad*p*a"...;o) Ale może być, że to raj...;o)

      Usuń
  7. Sielskie obrazki i opisy, aż zazdrość bierze. Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pot przestaje spływać, to bywa sielsko...;o)

      Usuń
  8. Ja z niecierpliwością wyczekuję pierwszych od ponad 10 lat (!!) czereśni w moim sadzie. Córa wielkiej czereśni z poprzednich pokoleń w końcu obrodziła...
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze czereśnie też się obroniły...Jedna już "oszabrowana", a druga dojrzewa...;o) Wielkie żarcie się szykuje...;o)

      Usuń
  9. Aaaah zapach dzikiej róży. Rozmarzyłam się Gordyjko. Szkoda, że część plonów potracona. Żal truskawek i orzechów. Ale pięknie tam u Was. My 1 maja byliśmy w Gorcach. Pogoda była idealna. Pozdrawiam Was serdecznie Wszystkich Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Truskawki się zebrały, więc na deficyt nie narzekam...Świnkom rzecznym i misiom już zgłosiłam, że w przyszłym roku orzechów nie dostaną...;o)
      Róże dalej kwitną i pachną...;o)

      Usuń