czwartek, 21 marca 2024

Uwielbienie dla kokard...

     Gdzie jesteśmy jak nas nie ma ??

Na Wrzosowisku !! ;o)

     Porzucone pędzle i wiaderka zerkają na mnie z wyrzutem, a ja bujam się po "hektarach" z motyką w rękach...Ot, wiosna !!

     Zaczynają spływać sadzonki, kłączaki, bulwy i cebulki (zamawiane od stycznia), więc po intensywnej pracy umysłowej (co - gdzie), przyszedł czas na realizację planów...

Nie ma co marudzić...;o)

Zaczęliśmy od wyzwania numer jeden...

     Zasieki przeciwczołgowe ??

Wygląda to odrobinę "militarnie", ale powód jest poważny...

Toczymy prawdziwy bój...

     Bój o maliny !!

     To już trzecia potyczka z Matką Naturą...

     Nasze południowe zbocze jest wyjątkowo "wyprofilowane", a ziemia "kiepsiutka"... Jak na ziemię można zastosować "podsypkę", tak na spływającą swoimi kanałami wodę niewiele możemy zdziałać...

     Zaczęliśmy bardzo uważnie śledzić którędy woda z opadów nam spływa (a zaczyna od Orzeszka)...Gdzie ląduje u Sąsiada...Którędy wraca do nas...I tak po bujnej trawie wyznaczyliśmy zarys tej naszej hydrologii...Sto dwadzieścia metrów od kępki trawy do kępki trawy...;o)

     Maliny lubią wodę, a my mamy ciągły jej niedosyt...Strome wzniesienie robi nam "pod górkę"...;o)

     No to "wypłaszyliśmy" teren pod sadzenie (wiwat Pan N. ze szpadelkiem), w wypłaszeniu porobiliśmy ziemne "donice" i będziemy czekać na efekty...;o)

     Trzy dni w takich pozycjach, że Akrobaci by się zdziwili...;o)

     A że Pan N. kocha swój szpadelek, więc przy okazji przekopał dwa "sektorki" pod warzywa...

     Ten patent mamy już sprawdzony, ale odrobinę go w tym roku "ulepszę"...;o)

     Pod "agro" drzemią jeszcze truskawki i poziomki, ale przeciągają się uroczo i nawet poziewują (jak się dobrze ucho nadstawi)...

     Rozpakowałam też wielkie pudło z ozdobnymi "przydasiami"...;o)


     Dwie juki i korona cesarska czekają na ciepełko...

     Posadziłam też chrzan, żeby się nie bujać po targowiskach...;o)

     Część warzywek już posiana w rozsadówkach...

Wiosna ??

Wiosna !!

     Nie ma co marudzić na pogodę, jak jest robota do zrobienia...;o)

I nieodmienne pytanie Pana N. :

     -Wykopać Ci gdzieś otworek ??

     A ja biegam po tych naszych "hektarach" z motyczką, albo łopatką...Albo siadam na leżaku i wizualizuję sobie miejscówki dla tych naszych "przydasiów", a potem zrywam sią i biegnę sprawdzić pomysł naocznie...

Uwielbiam to...

     Uwielbiam patrzeć jak te mikrusy przebijają ziemię zielonymi pączkami...

     Uwielbiam karcić drzewka i krzaki, że za szybko pęcznieją im gałązki, że jeszcze mróz zapowiedzieli w prognozie...

     Uwielbiam człapać jak bocian, żeby nie podeptać pierwszych fiołków...

I uwielbiam, kiedy wsiadamy do samochodu i Pan N. pyta:

     - Jak kokardy ??

     - Ledwie się trzymają...- odpowiadam... (Od: mam wszystkiego "po kokardy")...

     A potem "przeciwbólówka" i można wracać do pędzli i wiaderek...;o)

12 komentarzy:

  1. Ależ z Was niesamowite pracusie. Ja też pojechałam wczoraj na działkę ale tylko po to żeby bukszpanu narwac i śpiewu ptaków posłuchać...
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo my Wrzosowisko mamy po to, żeby kokardy na wietrze powiewały...;o)

      Usuń
  2. Jakże ja bym chciała, by ktoś mię też tak pytał... ("Wykopać ci gdzieś otworek?")
    Do mnie dziś przyjeżdża 5 krzoków. Oraz mam rozległe plany przesadzaniowe z własnych roślin. Kokorycze, barwinki, bodziszki, poziomki.... Czy mi się uda? Zobaczymy. Powodzenia ze wszystkim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ja i szpadel" grozi unieruchomieniem na kilka tygodni...Mój kręgosłup ma "alergię" na szpadelek...;o)
      Dzisiaj strzeliło 39 cebulek...;o) Pogódka była cudna !! :o))

      Usuń
  3. Hmmmmm nigdy nie byłam taka pracowita, ale chyba nie żałuję ;) Moja energia kumulowała się w...nogach, no i gnało mnie, ino że przed siebie, ale żeby tak wkoło jako ten bąk, to nie ;)
    Maliny wam nie chcą róść powiadasz, ale jak już im dostatecznie dogodzicie to będziecie narzekać że za bardzo się panoszą, bo one takie ponoć są. Znałam taką jedną, co blachę specjalnie w ziemię wkopywała aby im ograniczyć za-pędy.
    Niech Wam wszystko pięknie obrodzi i wynagrodzi te powiewające kukardy :) Najwyżej tylko będziesz musiała zatrudnić kogoś aby ci pomógł zagospodarować plony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy jedną taką "aparatkę", nie rodzi tylko pędy puszcza...;o)
      Skrzydlaci rezydenci pomogą jakby co...;o)

      Usuń
  4. Ta robota to was kocha normalnie!
    Kokardy wielkie, więc korona nie wejdzie ;-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy uzależnieni od pracy...;o) Ale ta, to najczystsza przyjemność...;o)

      Usuń
  5. Jesteście zbyt zachłanni... Ja tam korzystam z tego, co samo do mnie przyjdzie. To znaczy si zasieje, przekroczy miedzą, przelezie prze płot... Od dwóch lat mam na przykład maliny, bo przelazły przez płot od sąsiadki, jakaś super wydajna odmiana, u mnie się rozrosły, owocują, że nie nadążam zbierać. Poziomki same mi się gdzieś rozsiewają, bo tam, gdzie ja chcę, one rosnąc nie chcą, więc dałam spokój... Nie powiem, osobiście przytargałam z lasu jałowiec, bo bardzo chciałam mieć, i przyjął się... Chrzanu toż mogłam Ci całą furę ukopać i byś miała, czemu nie pisałaś, że potrzebujesz?! U mnie się trzy rodziny w chrzan zaopatrują...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od jedynego Sąsiada nie możemy się niczego spodziewać, bo niczego nie uprawia...Matka Natura obdarowuje nas dębami (dzięki Baśce), brzozami i orzechami (które wyrywamy z wielkim zaangażowaniem)...;o)
      Jakoś się nie zgadało o płodach rolnych...;o) Dzięki ;o)

      Usuń
  6. Kasia Dudziak :

    Co Ci powiem to Ci powiem ale Ci powiem że niesamowita z Was para. Podziwiam Was niezmiennie i zazdroszczę wnukom takich dziadków.

    OdpowiedzUsuń