środa, 27 marca 2024

Nie tylko środek się liczy...

     Pamiętacie jak "Nagusek" stanął nam niespodziewanie między polami, a jego serducho (silnik) zamarło ?? Nasze też !! Bo jak to ?? "Nagusek" ?? Niezawodny "Nagusek" umarł ??

     Jadąc w kabinie lawety wiedzieliśmy jedno, nie odpuścimy !!

     To nie samochód...To członek Rodziny !! Pełnoletni...;o)

     Nasz ulubiony Mechanik tylko głową pokiwał..."Niczego nie obiecuję...Zrobimy co się da..." - Właśnie dlatego jest ulubionym Mechanikiem...;o)

Przez miesiąc wspominaliśmy nasze autko...

     Jak Pan N. dokonywał wyboru, sprawdzając wszystkie parametry...

     Jak podliczałam nasze możliwości finansowe i wyrokowałam na co nas jeszcze stać...

     Jak Córcia wybierała kolor...

     Jak Pierworodny wysiadł z wypiekami na twarzy po jeździe próbnej...

Mamy go od "niemowlęctwa"...;o)

     Był ważnym pojazdem "Matki Wielebnej" (czyli Gordyjki)...

     Był "zaopatrzeniówką" gastronomii, kiedy rzuciliśmy się w wir działalności gospodarczej...

     Błądził po Bieszczadach...Sunął autostradami po Europie...Spalił hamulce i opony w Szwajcarii...

     Potem zmienił gastronomię na informatykę, i doceniliśmy rozmiar bagażnika...

     Na Wrzosowisko przewiózł tony zaprawy i ziemi, a w początkowej fazie był jedynym schronieniem na "hektarach"...

Wspomnień z "Naguskiem" mamy miliony !!

I to miałby być koniec ??

     Po telefonie z diagnozą (i kosztorysem) zabłysło światełko w tunelu (diagnoza, nie kosztorys)...;o)

     - Robimy !! - wrzasnęliśmy zgodnie, a ulubiony Mechanik tylko się uśmiechnął... "- Też bym robił taki samochód..." - skwitował...

     Nie mamy pojęcia co ten Czarodziej zmajstrował, ale "Nagusek" po reanimacji jeździ jeszcze lepiej !!

     Można powiedzieć, że teraz czuć w nim każdą "spóźnioną" reakcję Kierowcy...Jakby nas poganiał...;o)

     Wtedy przyrzekliśmy, że dostanie "drugie życie" i poza "środeczkiem" zainwestujemy "w urodę"...Nie ma co, osiemnaście lat "pod chmurką" odcisnęło piętno na autku...

Długo nam zeszło...

     Najpierw szukaliśmy Blacharza...To nie takie proste dobrze i ładnie pospawać uszkodzone elementy...No i...Do dobrego Blacharza czeka się jak na Specjalistę z NFZ...Miesiącami !!

Jak myśmy pilnowali terminu !!

Przypomnienia były "wklepane" wszędzie...;o)

I...


     "Nagusek" pod "gabinetem chirurgicznym"...;o)

Będzie nowy próg...Będzie nowe nadkole...Ufff...

     Potem tylko wymiana tylnych drzwi...;o)

Ale to już pikuś...

     Drzwi czekają na balkonie, bo Pan N. wypatrzył je po dwóch latach szukania, a "Nagusek" przywiózł je sobie ze Stolicy (to powód naszej niespodziewanej wizytacji w Warszawie)...

Ulubiony Mechanik już "ugadany" na wymianę...;o)

     Dotrzymane słowo...Bo chociaż w życiu liczy się "środek", miło jest mieć ładny wygląd...;o)

13 komentarzy:

  1. A pewnie że miło, mam nadzieje, że pokażesz to cudo po renowacji!
    Czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje auto, szesnastoletnie, też obecnie leczy się u mechanika. Im dłużej samochód służy, tym bardziej człowiek się przyzwyczaja, staje się takim właśnie członkiem rodziny. Zdrówka dla Waszego "Naguska"!
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech i Twój Szesnastolatek trzyma się dzielnie !! Nasz już w domciu...;o)

      Usuń
  3. Za tyle starania niech was wozi przez następne 18 lat, bez awaryjnie oczywiście!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uczciwie przyznaję, że emocjonalny stosunek do przedmiotów martwych typu samochód, komputer i tym podobne, jest dla mnie niezrozumiały... ; rozumiem potrzebę renowacji, naprawiania, gdy coś jest dobre i rokuje na dalsze lata używania czy nawet z sentymentu i przyzwyczajenia, ale nadawanie imion? członek rodziny?... kompletnie tego nie kumam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u nas pełna galeria: był Szerszeń i Dropsik, są Nagus i Icek...;o) Tylko Szerszenia nie my "chrzciliśmy"...;o) Dostał imię od moich Pracowników, bardzo trafne...;o) Był Maluchem ze wszystkimi cechami szerszenia...;o)
      Kumać nie musisz...;o) Różne bywają zboczenia...;o)

      Usuń
  5. Z tego jaki stosunek do przedmiotów ma człowiek, wywnioskować można jak traktuje drugiego człowieka. Wzruszyłam się, czytając historię "Naguska". Szerokiej drogi dla Was i dla niego. Niechaj Wielkanoc będzie radosna. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro na te przedmioty pracujemy, to taki "autoszacunek"...;o)
      Wszystkiego Dobrego...♥

      Usuń
    2. Echhh, Iwona Zmyślona, to można różnie rozumieć, na przykład, że kto traktuje przedmiot jak człowieka, ten człowieka traktuje jak przedmiot; no nie wiem, czy mi się to podoba...

      Usuń
  6. Kasia Dudziak

    Nie ma to jak dobry mechanik Gordyjko. Cieszę się z Wami, że Nagusek uratowany. Wspaniała wiadomość.

    OdpowiedzUsuń