środa, 4 października 2023

O wrzosowiskowych radościach i psich smuteczkach...

     Ależ się równiutko wbiłam 4-tego...;o) No cóż...

     Może to wina Matki Natury, bo pięknie "kręci" pogodą i wysysa z nas ostatnie siły ??

     A może winny jest Ojciec Czas, który dokłada nam lat niwelując możliwości fizyczne ??

Bo przecież nie jest to wina szaleństwa jakie nas opętało...;o)

     Każdą wolną chwilę spędzamy na Wrzosowisku, a jak nam mało, to dokładamy sobie wolnych chwil, żeby spędzać je na Wrzosowisku...

     Na początku września "doświętowaliśmy" kolejną rocznicę ślubu...W ramach obchodów pojechaliśmy na zakupy...;o) Łażenie po sklepach nigdy nie było naszym ulubionym zajęciem, ale jako "świętowanie" nieźle się sprawdziło...Zmiana "środowiska naturalnego" zawsze się sprawdza...;o)

     Potem świętowaliśmy Dziewiąte Urodziny Księciunia (połączone z nockowaniem u Dziadków), więc było radośnie, bardzo radośnie, super radośnie...;o)

I tyle tych rozrywek...

     Wrzosowisko...Wrzosowisko...Wrzosowisko...

Spróbowaliśmy pierwszych naszych jabłuszek...


Urządziliśmy kącik "Nawiedzonej Ogrodniczki"...


I chociaż teraz czas na dynie i włoskie orzechy, ja zbieranie plonów zaczynam od fasolki szparagowej i...


     Szczerze mówiąc to nie bardzo mam czas na jesienne porządkowanie, bo ciągle coś zbieram...A jak pozbieram, to trzeba to "przerobić" i tak w kółko...Zaściankowy balkon wygląda jak jarzyniak przed otwarciem, a mnie skóra na grzbiecie drętwieje jak widzę słoiki i słyszę dźwięk suszarki...

Byłoby cudnie, ale...

     Od trzech tygodnie Lucky jest chory...To wokół niego teraz krążą nasze myśli i starania...

Nasz super aktywny psiak ma problemy z chodzeniem...

     Diagnostyka jest w trakcie, więc niewiele jeszcze wiem...Ciągle żyję nadzieją, że to nie "koński ogon" i obejdzie się bez operacji i cierpienia...Że wystarczy suplementacja na stawy, orteza wspomagająca wchodzenie po schodach i skarpetki z ABS-sami do chodzenia po domu...Wizji raczyska atakującego kręgosłup nawet do siebie nie dopuszczam...Badanie krwi z rozmazem wyszło nieźle, więc się trzymam tego jak tonący brzytwy...Jeszcze USG i RTG, i będziemy wiedzieli co się w psie dzieje...Każdy lepszy dzień witamy jak promyk nadziei...

     Taki słodko-gorzki był ten nasz wrzesień...Może październik przyniesie lepsze nowiny...

     No cóż...Pożyjemy...Zobaczymy...;o)

8 komentarzy:

  1. Tak to już jest w życiu że radość ze smutkiem się przeplata. Dużo zdrówka dla psinki, wszystkiego dobrego dla Was. Ściskam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Lucky, a wy przy nim, cieplutkie myśli ślę w waszym kierunku ze szczególnym uwzględnieniem psiny, niech mu się polepszy i to szybko!!!
    Truskawki też jeszcze jemy ino my kupne, to dlatego że kisiel z nich gotuję, na dobrą kondycję jelitek, moją i brata mego ;)
    Trzym się i nadawaj chociażby z częstotliwością miesięczną, ja ostatnio też mniej więcej z tą częstotliwością nadaję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak "wersja" nie ma opcji "szybko"...Ale niech będzie lepiej...;o)
      Do tej pory jadaliśmy "na sztuki", w tym roku pogoda jest "truskawkowa", dojrzewają z prędkością światła...;o)
      Mam jeszcze jeden powód milczenia, ale jeszcze go nie zdradzę...;o)

      Usuń
  3. Oj, to niedobrze, trzymam kciuki za Luckego, da chłopak radę, z waszą miłością
    musi!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla Księciunia najlepsze życzenia z okazji Urodzin, a dla Was z racji rocznicy. Niech Lucky zdrowieje o oby rzeczywiście październik okazał się pomyślniejszy. Uściski.

    OdpowiedzUsuń