Sucho...Bardzo sucho...
Słońce dosłownie wypala wszystko...
Dlatego tak nas cieszą takie nowinki...
Pierwsze owoce świdośliwy...
Lekko nie ma...Ten kawałek Wrzosowiska jest wyjątkowo trudny do "zasiedlenia"...Ale skoro nasze aronie radzą sobie tam wyjątkowo dobrze, więc do towarzystwa dostały świdośliwy...W stadzie zawsze raźniej...;o)
Mnie owoce nie bardzo posmakowały...Takie jakieś "miziate", ale Pan N. się zajada...;o)
"Genowefa Pigwa" daje popis jak co roku...Pan N. już zaczyna się rozglądać za kolejnymi podpórkami, bo nijak sama tego ciężaru nie udźwignie...A zeszłoroczna pigwówka dojrzewa...;o)
A to "super sukces" !! Pierwszy owoc pigwowca japońskiego...Mam nadzieję, że krzaczysko da radę utrzymać go do stanu dojrzałości i będziemy mogli spróbować to cudo...Pigwa, smakiem na surowo nie powala, pigwowiec ponoć odrobinę lepszy...;o)
W zeszłym roku ledwie spróbowaliśmy owocków, ale zimowe herbatki za główny składnik miały susz z liści morwy białej...W tym roku ilość owoców sprawiła nam ogromną radość...Pierwsze zbiory już były (południowy stok przyspiesza dojrzewanie), ale jeśli trafimy z wolnym, to kilogram, albo i więcej "strzeli"...Jakie są owoce w smaku ?? Miziate !! Ale herbatkę idealnie "dosładzają"...;o) Część pójdzie do mrożenia, a część może na nalewkę ??
A to nasze "umrzyki"...
W zeszłym roku, kiedy przesadzałam truskawki i poziomki, w wózku pozostały cztery malusie szczepki...Połamane i przesuszone...Wyrzucić ?? Szkoda !! No to wsadziłam (belegdzie), koło "Orzeszka"...
No i bidulki się odwdzięczyły...;o)
Po truskawkowej katastrofie pozostały nam właściwie tylko one...Kwitną...Owocują...Serce cieszą...;o)
A że letnia pora sprzyja stagnacji mózgownic, więc mam dla Was zagadkę...
Co to jest ??
I do czego może służyć ??
Z daleka wygląda to jak deska do prasowania. Uff..., u nas za miedzą temperatura też jest niemiłosiernie wysoka... Dlatego cieszę się, że u Was mimo wszystko natura owocuje. Pozdrawiam chłodem(bo gorąca mam aż nadto)
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj to się dopiero będzie rozpędzało...Mam nadzieję, że ostatnie dwa dni coś pokapały, bo inaczej to ogłoszę żałobę po warzywniaku...;o)
UsuńNo jak nic deska do prasowania, tylko zapewne zastosowanie jej w tym miejscu będzie się pewnie znacznie różniło od tego pierwotnego. Nie mam pojęcia co wymyśliłaś. Ja swojego ogródka nie widziałam od 3 tygodni i trochę się boję w jakim stanie go zastanę jak wrócę do domu 🙈
OdpowiedzUsuńJa drżę po trzech dniach, więc rozumiem Twój niepokój...;o)
UsuńOpisanych owoców nie jadłam, poza truskawkami i aronią...
OdpowiedzUsuńChyba deska do prasowania z ustrojstwem do prasowania nogawek lub rękawów.
jotka
My sadziliśmy "wedle zdrowotności", więc nam się dziwaków nazbierało...;o)
UsuńŁaweczka z deski do prasowania :P. A może prasujesz tam pogniecione listki. Życzę jak najwięcej owoców :*
OdpowiedzUsuńBez przesady z tymi plonami, bo trzeba to jeszcze "przerobić"...;o)
UsuńCzy na tej desce do prasowania siedzi już cała wspaniała TRÓJKA WNUKÓW???
OdpowiedzUsuńRok szkolny jeszcze trwa...;o)
Usuń
OdpowiedzUsuń08:13 (39 minut temu)
Jael Nowy komentarz do posta „Czerwcowe nowinki...” dodany przez:
Deska do prasowania, którą można przerobić na kwietnik. :)
Wkleiłam z powiadomień, bo w kosmos Twój komentarz wysłało...;o)
UsuńNo to dorzucę, deska do prasowania jako kozioł do przeskakiwania ;)
OdpowiedzUsuńMorwy poznałam jakem żem miała 9 lat, rosły obok pałacyku w którym były moje kolonie. Zaś znam kilka ogólnodostępnych miejsc gdzie rosną we Wrocławiu i widziałam na naszych Niskich Łąkach, jak się tymi "miziatymi" owockami zajadały...psiaki, wasz próbował? :)
Pomijając fakt, że Lucky stoi w opozycji do warzyw i owoców (nie znał smaków i za sukces uznaję przekonanie go do marchewki), to nasza morwa przez kilka lat kombinowała jak być krzewem, ale zdecydowała się być drzewem...Druga jeszcze się zastanawia...;o)
UsuńTakie belegdzie dla przyrody nie istnieje, może okazać się miejscem zbawiennym!
OdpowiedzUsuńMój czerwcowy przychówek liczy się w dziesiątkach tysięcy sztuk - zgadnij, co :-D
a to ustrojstwo na nóżkach przecież widać, że pas startowy lub lądowisko dla jakichś fruwających ;-)
Trzeci rok stosuję zasadę: Matka Natura wie lepiej...;o) Czasem się tylko "korygujemy"...;o)
UsuńNie mam pojęcia w czym się stałaś Hurtowniczką !! Ale "dziesiątki tysięcy sztuk" brzmi intrygująco...;o)
Ha, ha! Pszczoły :-) Jeden rój to ma ze 30 tysięcy sztuk :-D
UsuńRodzina Ci się powiększyła !! Gratulacje...;o) My tylko organizujemy bufet okolicznym pszczołom (jest kilka pasiek, w tym jedna mobilna)...;o)
Usuń