Jak ochłonąć po takiej Wyprawie ??
No cóż...Doba leżakowania (z przerwami na wypakowywanie i pranie), a potem...
Dawno temu towarzyszyli mi każdego dnia...Wsiadałam do samochodu i puszczałam płytę...Kiedy w Firmie bywało źle, a nerwy szarpały ciało i duszę, zwiewałam na parking, przekręcałam kluczyk i puszczałam płytę...Do domu też wracałam z nimi...
Wyciszali...Koili...Energetyzowali...Wszystkiego było do woli w Ich muzyce...
Bywali na koncertach w Polsce, ale nie udawało się nam "wbić" na widownię...
Kiedy w 2019 roku wracaliśmy z Białki Tatrzańskiej, w oczy wbił mi się przydrożny baner...Nie mogłam się doczekać przyjazdu do domu, odpalenia lapciaka, sprawdzenia portali z biletami...
Wielkiego wyboru nie było, ale decyzja zapadła natychmiast...
20 marca 2020 roku mieliśmy uczestniczyć w wymarzonym koncercie...Odliczałam dni...
Tydzień przed wydarzeniem weszły restrykcje i koncert przeniesiono...
9 grudnia 2020...Zaczęłam odliczać od nowa...
Majowy koncert Filharmoników Wiedeńskich po raz drugi przepadł, więc rezerwa w optymizmie była wskazana...Klątwa jakaś ??
Miesiąc przed koncertem termin trasy ponownie przeniesiono...
27 styczeń 2022...
Prawie dwa lata czekania, odliczania i...
Zasiedliśmy na widowni...
Kiedy kupowaliśmy bilety, z trudem wbiliśmy się w wolne miejsca, teraz 2/3 świeciło pustkami...Strach niszczy nawet miłość do muzyki...
Szkoda...Wielka szkoda...Bo każda sekunda oczekiwania została nam zrekompensowana...To nie był Koncert, to był Spektakl...Wszystko dopracowane w najdrobniejszych detalach...Widać, że Im też zależało...I pięknie nam za to czekanie podziękowali...
Niech nam Pani z ochrony wybaczy, ale dwa razy złamaliśmy zakaz fotografowania i nakręcania (chociaż widać, że 10% widowni było bardziej kamerzystami niż widzami)...
Były dymy, płomienie, lasery i lustra...Były nawet ręczne szlifierki...;o)
Było i nowocześnie, i tradycyjnie...Po gregoriańsku...;o)
Dwie i pół godziny niesamowitych wrażeń...Wizualnych i dźwiękowych...
Kto zrezygnował, powinien pluć sobie w brodę, przynajmniej kolejne dwa lata...
P.S. Ze składu, którego słuchałam w samochodzie, pozostał tylko Jeden, a ja ze zdziwieniem przyjęłam fakt, że "grają" od 22 lat...Ojciec Czas nie ma litości...;o)
To faktycznie super sprawa, bo i długość spektaklu zacna!
OdpowiedzUsuńZazdraszczam:-)
Byli tak samo utęsknieni jak my, więc trochę zeszło...;o)
UsuńSama sobie zazdraszczam...;o)
Tauron Arena Kraków :-))) Wolę te bardziej ascetyczne kawałki, bez fajerwerków i szlifierki;-) Mieli pewien pomysł i chwycił, zyskali rzeszę słuchaczy, tylko oby ktoś sobie nie wyobrażał, że tak śpiewano chorały w średniowieczu ;-)
OdpowiedzUsuńAscetycznie byli przepiękni!! I trochę krótka to była "asceza"...;o)
UsuńNo coś Ty!! W średniowieczu nie mieli szlifierek...;o)
U Benedyktynów w Tyńcu też bywa tłoczno...;o)
Koncert jak widać podniósł poziom adrenaliny i serotoniny, tak trzymać:) Już życie wraca na swoje właściwe tory, będzie więcej okazji do rozrywki, trzeba tylko chcieć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cała sztuka, żeby się nie dać stłamsić do końca...;o)
UsuńJa w tamtym roku na koncert Aloszy Awdiejewa czekałam tylko kilka miesięcy ;)
OdpowiedzUsuńFajnie że koncert w końcu się odbył i dał wam tyle wspaniałych emocji, takie emocje są nam teraz baaaaaaardzo potrzebne!
Dobre emocje zawsze się przydadzą...;o)
Usuń