Nie żebym podważała męskość naszego Morza, ale tych kilka dni naszego pobytu to prawdziwy dowód, że Bałtyk humorki i nastroje miewa kobiece...;o)
Pamiętacie pierwsze fotki ??
Jak z obrazka... |
Zapamiętajcie te schodki... |
W kawiarence jedliśmy drugie śniadanie... |
I kiedy my pławiliśmy się w słoneczku rozkoszami zimowego Morza, Marynarze i Rybacy już wiedzieli...Idzie sztorm, koniec rejsów i połowów...
Dlatego niespodziewanie w plany wrzuciliśmy rejs statkiem...Albo dzisiaj, albo wcale...
W nocy się zaczęło...Mieszkanie czterysta metrów od linii brzegowej ma wiele plusów, ale kiedy przychodzi sztorm, to jest przegwizdane - dosłownie...
Morze huczało niesamowicie, jakby turbina pracowała człowiekowi nad głową...Noc w plecy...
W dzień sztormu (chociaż "najgorsze" za nami) nawet nie zbliżaliśmy się do brzegu, a ulicami Kołobrzegu przemieszczaliśmy się z trudem (Princeska po prostu fruwała)...
Dobę później...
To jest ta sama kawiarenka... |
Łapiemy jod z "pierwszego tłoczenia"... |
To są te same schodki... |
Ale na tygodniowy pobyt, tylko jeden dzień wymusił na nas wędrowanie "pod dachami", więc średnia pogodowa wyszła nam nieźle...W lecie Bałtyk bardziej kaprysi...;o)
Jedno było niepokojące...Na Południu panowała zima, temperatury nocą spadały do -17...Misiowa Mama przysłała nam zdjęcie ogródka zasypanego śniegiem...Na Północy było 4 w dzień, 1 w nocy...Murowane, że dopadnie nas przeziębienie...Takiego szoku termicznego w dwanaście godzin się nie ogarnie...
No i podróż...Wsiadanie...Wysiadania...Wyzwanie !!
Princesia oczywiście od razu strzeliła drzemkę, więc Dziadziuś cisnął ile się dało, żeby długaśna podróż nie była taka "koszmarna"...
Potem z pomocą przyszły bloki i długopisy żelowe, bo Dzieciaki zajęły się rysowaniem "wszystkiego"...
A potem z pomocą pospieszyły nam służby mundurowe !!
Najpierw wyprzedziły nas cztery samochody policyjne na sygnale...W kolumnie !!
Pełen zachwyt !!
Wnuki usiedzieć nie mogły z wrażenia...
No to Dziadziuś przyłączył się do kolumny i "gnaliśmy" z policyjną "eskortą" przez kilkadziesiąt kilometrów...(Jechali prędkością przepisową, więc "ścigania" nie było)...
Sznurem za polskim mundurem...;o)
Zanim Dzieciaki zdążyła podróż znużyć pokonaliśmy kolejny odcinek do "pitstopa"...A tam...
Jemy sobie fryty i buły (niestety), już się mamy ubierać, i nagle podjeżdżają...
No kto podjeżdża ??
Kto może przebić cztery samochody policyjne na sygnałach ??
Żołnierze !!
Wiadomo...;o)
Dzieciaki rzuciły się biegiem, a Żołnierze mogli w spokoju zjeść, zapalić (i przeczytać sześciotomową Encyklopedię), bo Strażników na warcie mieli wybornych...
Trzeba było obejrzeć wszystko dokładnie, przeliczyć osie, pozachwycać się wirnikami silników, sprawdzić podwozie, ochać i achać...Echhh...
Ale Ojciec Czas nas poganiał...Zmrok się zbliżał...
Pozostała jednostajna jazda...
Ostatni "pitstop"...
Księciuniowe poważne rozmowy...
I koniec przygody...
Ach, dziecięce fascynacje! Sztorm wspaniały :-) Co prawda to nie o morze i nie ta pora roku, ale po sztormie zbierałam kiedyś najpiękniejsze muszle na plaży, takie nawyrzucało...
OdpowiedzUsuńMy szukaliśmy bursztynów i zachwycaliśmy się krabami...;o)
UsuńTe sztormowe rozbryzgi niezwykle malownicze i fotogeniczne są ;)
OdpowiedzUsuńKawiarenka jest czynna w czasie sztormu?
Tylko robienie zdjęć to niezłe wyzwanie...;o)
UsuńWtedy była zamknięta, ale ostatnio były zdjęcia w necie, że Turyści siedzieli w środku, a fale się przelewały...Nie wiem tylko jak wyszli...;o)
Filmiki z tego sztormu w Kołobrzegu z komentarzem, że fale rozbijają kawiarenkę, a goście spokojnie jedzą posiłek, obiegły internet jeszcze tego samego dnia;)
OdpowiedzUsuńW sumie dość ciekawe doświadczenie, nie wiadomo, czy zdarzy się drugi raz.
Zimowy pobyt nad morem podobno znacznie zdrowszy, właśnie ze względu na ilość jodu w powietrzu. Uodpornieni, nie powinniście się poprzeziębiać
To już był kolejny sztorm, oglądaliśmy przekazy z pozycji domowej kanapy...;o) Doświadczeń im nie zazdroszczę, bo do trapów trudno było dotrzeć "suchą stopą"...;o) Niestety, do uodpornienia brakło nam trochę czasu (Pierworodnemu lekarze zalecali 6 tygodni), ale coś tam żeśmy załapali...;o)
UsuńNo Wy to łapiecie atrakcje nawet po drodze, macie jakieś fory u góry czy jak?
OdpowiedzUsuńRozgryzłaś nas...;o)
UsuńKiedy planujecie następną Przygodę????
OdpowiedzUsuńTeraz w planach tylko praca, praca, praca...;o)
UsuńJestem pewna, że niejedno dziecko chcialoby przeżyć taką przygodę. Brawo dla Dziadka, że pod kolumnę się podpiął i dla Babci, że jak zawsze nad wszystkim panowała. Uściski dla dzielnych "pogromców Bałtyku".
OdpowiedzUsuńNam się tylko udziela ta dziecięca radość z rzeczy zwykłych...;o)
Usuńo ja ciee, widok robi wrażenie, takiego tłuczenia fal też się boję choć nie przeżyłam jeszcze.. My jedziemy w marcu, pewnie pogoda dopasuje się do przysłowia ;-) Widok młodzieży zacny, fascynacje również. Fajnie Wam razem! :-)
OdpowiedzUsuńW marcu też bywa fajnie...;o)
UsuńJak ja dawno w Kołobrzegu zimą nie byłam ...bywaliśmy z chłopem mym w ferie i różne dziwa pogodowe widzieliśmy :)
OdpowiedzUsuńW styczniu można się spodziewać wszystkiego...;o)
Usuń