sobota, 5 lutego 2022

Ahoj przygodo...

     Nie żebym podważała męskość naszego Morza, ale tych kilka dni naszego pobytu to prawdziwy dowód, że Bałtyk humorki i nastroje miewa kobiece...;o)

Pamiętacie pierwsze fotki ??

Jak z obrazka...

Zapamiętajcie te schodki...

W kawiarence jedliśmy drugie śniadanie...

     I kiedy my pławiliśmy się w słoneczku rozkoszami zimowego Morza, Marynarze i Rybacy już wiedzieli...Idzie sztorm, koniec rejsów i połowów...
     Dlatego niespodziewanie w plany wrzuciliśmy rejs statkiem...Albo dzisiaj, albo wcale...
     W nocy się zaczęło...Mieszkanie czterysta metrów od linii brzegowej ma wiele plusów, ale kiedy przychodzi sztorm, to jest przegwizdane - dosłownie...
     Morze huczało niesamowicie, jakby turbina pracowała człowiekowi nad głową...Noc w plecy...
     W dzień sztormu (chociaż "najgorsze" za nami) nawet nie zbliżaliśmy się do brzegu, a ulicami Kołobrzegu przemieszczaliśmy się z trudem (Princeska po prostu fruwała)...
     Dobę później...

To jest ta sama kawiarenka...


Łapiemy jod z "pierwszego tłoczenia"...

To są te same schodki...

     A kiedy się uspokoiło, przyszła mgła i o uroczych widoczkach można było zapomnieć (dlatego nie wjechaliśmy na Katedrę)...
     Ale na tygodniowy pobyt, tylko jeden dzień wymusił na nas wędrowanie "pod dachami", więc średnia pogodowa wyszła nam nieźle...W lecie Bałtyk bardziej kaprysi...;o)
     Jedno było niepokojące...Na Południu panowała zima, temperatury nocą spadały do -17...Misiowa Mama przysłała nam zdjęcie ogródka zasypanego śniegiem...Na Północy było 4 w dzień, 1 w nocy...Murowane, że dopadnie nas przeziębienie...Takiego szoku termicznego w dwanaście godzin się nie ogarnie...
No i podróż...Wsiadanie...Wysiadania...Wyzwanie !!
     Princesia oczywiście od razu strzeliła drzemkę, więc Dziadziuś cisnął ile się dało, żeby długaśna podróż nie była taka "koszmarna"...
     Potem z pomocą przyszły bloki i długopisy żelowe, bo Dzieciaki zajęły się rysowaniem "wszystkiego"...
     A potem z pomocą pospieszyły nam służby mundurowe !!
     Najpierw wyprzedziły nas cztery samochody policyjne na sygnale...W kolumnie !!
Pełen zachwyt !!
Wnuki usiedzieć nie mogły z wrażenia...
     No to Dziadziuś przyłączył się do kolumny i "gnaliśmy" z policyjną "eskortą" przez kilkadziesiąt kilometrów...(Jechali prędkością przepisową, więc "ścigania" nie było)...
     Sznurem za polskim mundurem...;o)
     Zanim Dzieciaki zdążyła podróż znużyć pokonaliśmy kolejny odcinek do "pitstopa"...A tam...
     Jemy sobie fryty i buły (niestety), już się mamy ubierać, i nagle podjeżdżają...
     No kto podjeżdża ??
     Kto może przebić cztery samochody policyjne na sygnałach ??
     Żołnierze !!
Wiadomo...;o)
     Dzieciaki rzuciły się biegiem, a Żołnierze mogli w spokoju zjeść, zapalić (i przeczytać sześciotomową Encyklopedię), bo Strażników na warcie mieli wybornych...


Powrót do domu był zagrożony...
     Trzeba było obejrzeć wszystko dokładnie, przeliczyć osie, pozachwycać się wirnikami silników, sprawdzić podwozie, ochać i achać...Echhh...
     Ale Ojciec Czas nas poganiał...Zmrok się zbliżał...
Pozostała jednostajna jazda...
     Ostatni "pitstop"...

Miarowe pochrapywanie Princeski...
Księciuniowe poważne rozmowy...
     I koniec przygody...

16 komentarzy:

  1. Ach, dziecięce fascynacje! Sztorm wspaniały :-) Co prawda to nie o morze i nie ta pora roku, ale po sztormie zbierałam kiedyś najpiękniejsze muszle na plaży, takie nawyrzucało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My szukaliśmy bursztynów i zachwycaliśmy się krabami...;o)

      Usuń
  2. Te sztormowe rozbryzgi niezwykle malownicze i fotogeniczne są ;)
    Kawiarenka jest czynna w czasie sztormu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko robienie zdjęć to niezłe wyzwanie...;o)
      Wtedy była zamknięta, ale ostatnio były zdjęcia w necie, że Turyści siedzieli w środku, a fale się przelewały...Nie wiem tylko jak wyszli...;o)

      Usuń
  3. Filmiki z tego sztormu w Kołobrzegu z komentarzem, że fale rozbijają kawiarenkę, a goście spokojnie jedzą posiłek, obiegły internet jeszcze tego samego dnia;)
    W sumie dość ciekawe doświadczenie, nie wiadomo, czy zdarzy się drugi raz.
    Zimowy pobyt nad morem podobno znacznie zdrowszy, właśnie ze względu na ilość jodu w powietrzu. Uodpornieni, nie powinniście się poprzeziębiać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już był kolejny sztorm, oglądaliśmy przekazy z pozycji domowej kanapy...;o) Doświadczeń im nie zazdroszczę, bo do trapów trudno było dotrzeć "suchą stopą"...;o) Niestety, do uodpornienia brakło nam trochę czasu (Pierworodnemu lekarze zalecali 6 tygodni), ale coś tam żeśmy załapali...;o)

      Usuń
  4. No Wy to łapiecie atrakcje nawet po drodze, macie jakieś fory u góry czy jak?

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy planujecie następną Przygodę????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz w planach tylko praca, praca, praca...;o)

      Usuń
  6. Jestem pewna, że niejedno dziecko chcialoby przeżyć taką przygodę. Brawo dla Dziadka, że pod kolumnę się podpiął i dla Babci, że jak zawsze nad wszystkim panowała. Uściski dla dzielnych "pogromców Bałtyku".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam się tylko udziela ta dziecięca radość z rzeczy zwykłych...;o)

      Usuń
  7. o ja ciee, widok robi wrażenie, takiego tłuczenia fal też się boję choć nie przeżyłam jeszcze.. My jedziemy w marcu, pewnie pogoda dopasuje się do przysłowia ;-) Widok młodzieży zacny, fascynacje również. Fajnie Wam razem! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja dawno w Kołobrzegu zimą nie byłam ...bywaliśmy z chłopem mym w ferie i różne dziwa pogodowe widzieliśmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W styczniu można się spodziewać wszystkiego...;o)

      Usuń