niedziela, 30 stycznia 2022

Liczenie Mew, czyli szukamy Marianów...

     Kiedy zapadła decyzja, że tym razem stawiamy na Kołobrzeg, Babcia i Dziadziuś zaczęli studiować atrakcje, możliwości i różne dziwności, które nasz pobyt miały urozmaicić...Nauczeni doświadczeniem z Władysławowa, wiedzieliśmy, że część Pomorza zamiera zimowo i trzeba atrakcji szukać w terenie...

Co prawda, niezłą ilość zajęć dodatkowych mieliśmy zapewnionych stacjonarnie (do Morza bliziutko, ścieżek spacerowych mrowie, place zabaw, kuleczkowo, kryty basen, siłownia), ale poza Morzem mamy to samo pod nosem...Trzeba nowego !!

A jeśli ma się dwóch Młodych Tropicieli ?? Trzeba odkrywać !!

     Mewy Mariany nadawały się idealnie...;o)

     Babcia przestudiowała chyba wszystkie artykuły dotyczące "Marianów", przeszukała portale, a nawet fora, na których Mieszkańcy Kołobrzegu wyrażali swoje zdania na temat marnotrawionych pieniędzy...No cóż...Co innego "szare życie", co innego rozrywkowe wyjazdy...Chociaż z Gwarków zaściankowych cieszyłam się bardzo...

Szukałam i szukałam...I nie znalazłam...

     Jak my znajdziemy te "mewy", skoro żadnej mapki nigdzie nie ma ??

     W artykułach pojawiały się czasem nazwy ulic, czasem nazwy obiektów, czasem zdjęcia...Czym bardziej prosiaczek zaglądał, tym bardziej "Marianów" nie było - można by rzec...

     Zaczęła babcia te newsy segregować, na mapkach lokalizacje prowadzać i do ośmiu zliczyć...I wierzcie mi na słowo, do dzisiaj nie wiem, czy znaleźliśmy wszystkie, chociaż Wnuki (biegłe w liczeniu) ośmiu się naliczyły...

     Pierwszego wykryliśmy bez problemu...Wiadomo...W Kołobrzegu pierwsze kroki kieruje się na Molo, a on rezyduje po lewej stronie na murku...Odpoczywa na swojej deskorolce...


     Litościwa ze mnie kobitka, więc naszych krętych ścieżek opisywać Wam nie będę...;o)
     Ale do Drugiego Mariana, a właściwie do Mariana, Mariolki i Mariana Juniora dotarliśmy od tak zwanej "drugiej strony"...
     Wystarczy jednak zejść z Molo i skręcić w park, a tam przy Pasażu (koło kortów tenisowych), czeka cała rodzinka...


     Nie wiem, czy Włodarze Kołobrzegu liczą mewy tak jak nasze Wnuki, ale Im wyszło, że mamy już cztery i obudził się entuzjazm, i rządza zaliczenia kompletu...
     Trzeci objawił się nam przez przypadek...
     Zwiedzaliśmy Muzeum Oręża, Princeska nie mogła się doczekać oglądania i zwiedzania samolotów, czołgów i dział (o których opowiadał Jej Księciunio), a tutaj lipa...Muzeum przeznaczone do "drętwego" dreptania, niczego nie wolno dotykać...
     No to Chłopaki zostali podziwiać te cudności, a Babcia z Princeską wyszły z Muzeum i poczłapały na spacerek w lewo, pod górkę...I tak sobie człapały, człapały...Miały właśnie zawracać...A tu Babci coś mignęło...Trąba !!


     To Marian Wielkiej Orkiestry !!
Pięć !! Ufff...
     Na szóstego mieliśmy namiar, bo Babcia pamiętała kto i co, a Dziadziuś sprawdził miejscówkę...
     L.O. Mikołaja Kopernika, a tam...


     Marianikus Mikołajus Kopernikus...;o)
     Jeśli zabłąkacie się w rejony MOSiR-u, to będzie "rzut beretem"...My sprawdziliśmy miejscówkę o dzień za późno...;o)
I wtedy stanęło przed nami największe wyzwanie...
     Ósmego mieliśmy już zlokalizowanego, a nawet widzieliśmy go na własne oczy (z daleka)...Ale siódmy ??
Najgorsze było to, że jest zlokalizowany tam gdzie mieszkamy !!
Ki czort ?? Diabliki ogonem nakryli ??
     Wróciliśmy na miejscówkę i postanowiliśmy nie spocząć, dokąd "kapitana" nie znajdziemy...A jak my się uprzemy, to ho ho ho !!


I jest !!
     Kołobrzeg Podczele ul. Lwowska, Apartamenty Koło Brzegu - Kapitan Marian strzeże posesji swoich Sponsorów...;o)
     Jak daleko był od naszego lokum ?? Dziesięć minut princeskowego spacerkowania...;o)
     Ostatni (ósmy) "ukrywa się" w Porcie jachtowym (Marina Solna), niedaleko Fortu Solnego...

     Trudno go namierzyć, bo śmiga na rowerze...;o)
Ale jeśli ktoś wybierze się na Targ Rybny (gdzie można nabyć rybki w każdej postaci), albo do Skansenu Morskiego, to odpoczywa łobuziak po drugiej stronie Kanału Drzewnego (wjazdu nie ma, więc polecamy wędrówkę pieszą)...
     I tak nasza misja zakończyła się sukcesem !!
Czy się podobało ??
     Księciunio aż wypieków dostał po tym sukcesie...;o)
     Princeska pod Legnicą zażądała od Dziadziusia powrotu do Marianów...
Echhh...

10 komentarzy:

  1. Pielęgnujcie Gordyjeczko te piękne wspomnienia, bo czas pędzi coraz szybciej...
    Masz pojęcie że wczoraj przy obiedzie mój Szczerbaty, który za 4 miesiące będzie pełnoletni powiedział że mu pan od matmy powiedział że ma zadatki na matematyka ....?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerbaty pełnoletni ?? To niemożliwe !! Przecież dopiero szedł do szkoły !! ;o)
      Zawsze Go lubiłam, a teraz lubię jeszcze bardziej (za tę matmę)...;o)

      Usuń
  2. Superowskie te Mariany!
    A Marian to niby od marynarza, czy cuś? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tych eksponatów nie znam! Za to proponuję jednak oswoić się z "żądzą zaliczenia kompletu" ;-)

      Usuń
    2. Raczej od żywiołu wody, a może od "mariny"...;o)

      Usuń
    3. Hahahahaha...Babcię pokonał Słownik ortograficzny...;o)

      Usuń
  3. Sukces, medal za wytrwałość:-)
    Jak fajnie podróżować z kimś, siedząc w fotelu!
    Świetne te mewy:-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nos nie pada, nogi nie bolą...;o)

      Jak już ruszy projekt "smok co krok" dam znać...Kraków w końcu pomyślał o Dzieciakach...;o)

      Usuń
  4. Fajne te Mariany. W lubuskim w Zielonej Górze są Bachusiki i też ich jest sporo, może następnym razem nas odwiedzicie. Zapraszam Wiolka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się ma winnice, to i Bachusiki się zagnieżdżają...;o)
      Dziękujemy za zaproszenie !! Wpisujemy Zieloną Górę do Bardzo Ważnego Zeszytu...;o)

      Usuń