poniedziałek, 29 listopada 2021

Na Zachodzie, bez zmian...

     Wśród kilku ostatnich pomysłów, jakie nas "dopadły", ten był najbardziej niespodziewany z niespodziewanych...Dlaczego nie ??

I koło południa ruszyliśmy na Zachód...

     Na miejscu powitał nas deszcz i migające w kroplach wody ozdoby świąteczne, a wśród nich...

Jarmark świąteczny...

     Wśród rozstawionych kramów oko przykuwały sympatyczne dekoracje...

Nakryliśmy Skrzaty na produkcji zabawek...

     W świerkowych gałęziach znaleźliśmy misia, który zgubił właściciela i cierpliwie na niego czekał...

Tutaj Skrzaty udekorowały już swój domek świątecznie...

Prezenty same pakowały się do worka...

A wszystkiemu przygrywała kapela...

     Polarne misie posnęły...Co właściwie jest dziwne...Chyba, że była to tylko malutka, misiowa drzemeczka...

     A wszystkiemu towarzyszył zapach grzanego wina i...Pewnie czekacie na zapachy świątecznych frykasów...Niestety...Świąteczny Jarmark w ...

Lekko zawiódł...

Niewiele tam było "regionalności"...A szkoda...

     Śląskie tradycje znam od dziecka, śląska kultura inspirowała twórców wielokrotnie, śląska kuchnia jest po prostu "palce lizać", a na Jarmarku nic śląskiego ??

Z przykrością spoglądałam na prezentowaną "masówkę"...

     Mimo deszczu spacerowała spora grupa Turystów (nawet zagranicznych), a na stoiskach najwięcej góralskich serków, kiepsko wyglądających wędlin i tureckiej chałwy...Nawet ozdób choinkowych poza oklepanymi szablonami nie widziałam...

Jedyne, prawdziwie świąteczne stoisko, uwieczniłam...

Pierniczki...Setki pierniczków...Kolorowych...Lukrowanych...Prawdziwych...Ponoć z Podlasia...;o)

Chociaż po przeczytaniu etykiety mam pewne wątpliwości...;o)

Ale co tam...Przecież nawet nie wypada wracać ze świątecznego Jarmarku z pustymi "ręcami"...

     Mamy pierniczki...

     Na Świąteczny Jarmark w Katowicach pewnie więcej nie pojedziemy...Do frytek, pierogów i kebabów znamy krótsze ścieżki...

Może na Wschodzie bardziej "pachnie" Świętami ?? 

24 komentarze:

  1. Do świąt jeszcze dość daleko, też nie spodziewałabym się frykasów świątecznych w listopadzie. Warto powtórzyć tydzień przed świętami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro takie Jarmarki nie są "świąteczne" i nie służą promocji, to po kiego je organizować miesiąc wcześniej ?? Na ozdoby i dekoracje to dobry czas, "Mikołajki" za tydzień...A tydzień przed Świętami to przynajmniej ja po jarmarkach i sklepach nie buszuję...;o)

      Usuń
  2. Ja tak bardziej w centrum, ale jarmarku nie ma, po prawdziwe pierniki pojechaliśmy do Torunia. Przynajmniej ozdoby trafiliście cudne i światełka.
    W bibliotece tez dekoracje zainstalowałam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla dzieciaczków było cudnie, i dekoracje, i karuzela, i diabelski młyn, i lodowisko...Ale do bycia Jarmarkiem Świątecznym było daleko...Dzisiaj wiem to na 100%...;o)

      Usuń
  3. We Wrocławiu też jest Jarmark Bożonarodzeniowy jak na razie to mnie nic nie ciągnie w stronę Rynku, może mnie jeszcze pociągnie ;)
    Na poprzednich wrocławskich jarmarkach lukrowane pierniczki zawsze były :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się na ten Rynek wybierzesz, to koniecznie poszukaj "wrocławskich smaczków"...;o) Niekoniecznie do jedzenia...;o)

      Usuń
    2. Rzemieślnicze smaczki świąteczne są, nawet bardzo ciekawe i ładne, a nie tylko chińszczyzna. Z wrocławskimi smaczkami znacznie gorzej, w tej chwili przypominam sobie ceramiczne obrazki pokazujące Wrocław. Niestety ale te jarmarki świąteczne w dużych miastach to nie są targi związane z regionem. I to nie tylko u nas, byłam na kilku targach bożonarodzeniowych w Niemczech i tam rzemiosło raczej uniwersalne. Żarełko może bardziej regionalne.

      Usuń
    3. Żarełkowych smaczków wrocławskich nie znam zupełnie...;o)

      Usuń
    4. Żarełko regionalne to może w Niemczech, ale nie we Wrocławiu, wszak u nas zbieranina, najprędzej jakieś lwowskie albo wileńskie smaki ;)
      No ale ja się nie bardzo znam, bo nie stołuję się na mieście. Z tego co się orientuję, to zazwyczaj są stoiska z wędliną zza wschodniej granicy. Ze swoimi świątecznymi ozdobami przyjeżdżały także mniszki z białoruskiego monasteru, miały przepiękne ozdoby, kupiłam u nich kilka dzwonków. :)

      Usuń
    5. Czyli, znam wrocławskie smaczki...;o)

      Usuń
  4. Chyba będziecie musieli powtórzyć tę wyprawę.
    Ale następnym razem zabierzcie ze sobą wszystkie Wnuki :-))

    OdpowiedzUsuń
  5. W listopadzie żadnej magii świąt nie ma, nie pomogą jarmarki, to tylko święto handlu i komercji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już mam !! Przede mną trzy tygodnie "podjarania" świątecznego...;o)

      Usuń
    2. A jednak mam wrażenie, że wszechobecna komercja zabiła Adwent, wprowadzając Boże Narodzenie zaraz po Święcie Zmarłych. Smutne to....

      Usuń
    3. Myślę, że to taki Adwent "nowomodny"...Chociaż przynajmniej połowa społeczeństwa nawet nie wie co to "Adwent"...;o)

      Usuń
  6. Niestety, komercja jest wszędzie, najłatwiej sprzedawać wszystko spod sztancy... Ale może za wcześnie pojechaliście i się dopiero rozkręci...

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobno we Wrocławiu najlepszy, od nas całe wycieczki tam się udają, autokarami! Mnie nie ciągnie, jam człowiek stroniący od tłumów ;) i jeszcze dzieciaki trza by ciągle w kupę zbierać ;) Ale na Twoje zdjęcia popatrzeć prawdziwa przyjemność! Kolorowy, dziecięcy klimat świąteczny nie ma sobie równych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też mało "tłumni", dlatego ogarniamy takie imprezy ze sporym wyprzedzeniem...;o)

      Usuń
  8. No właśnie, wszędzie to samo. A mogłoby być regionalnie, ciekawiej i smaczniej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to następnym razem będzie "po naszemu"...;o)

      Usuń
  9. Faktycznie nie zaskoczyli. Powiem Ci ze ja nie pamietam jarmarkow swiatecznych z dziecinstwa, w ogole. Nic a nic.

    OdpowiedzUsuń