niedziela, 28 lutego 2021

Wróżka Zębuszka...

     Dorastając w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku, nie miałam pojęcia o jej istnieniu...Ale wiedziałam doskonale z czym się wiąże wizyta u stomatologa...

Gdyby dzisiejsze dzieciaki zobaczyły wyposażenie tych "gabinetów cierpienia" uciekały by gdzie pieprz rośnie...;o)

     Mój pierwszy kontakt z dentystą był brzemienny w skutkach...

     Lekarka zamarła z narzędziami w dłoniach, zbladła i zaczęła wylewać na Mamciaśkę diagnozę...

To była katastrofa...

     Zostałam genetycznie obdarowana przez Przodków wszystkimi możliwymi schorzeniami szczęk...Nawet takimi, które teoretycznie już nie występowały...

Alternatywa ??

     Usunięcie wszystkich mleczaków i terapia antybiotykowa, która dawała kilka procent szans powodzenia, albo...Pozostawienie całego bałaganu i leczenie "jak się da"...Może stomatologia z czasem się rozwinie...

Pamiętam tę wizytę doskonale, chociaż niewiele z tego rozumiałam...

     Mamciaśka rozumiała doskonale i przez wiele wieczorów, moje uzębienie było tematem rodzicielskich rozmów...Kilka lat bezzębnej "japoszczęki" i spożywanie papek, przemawiało Im do wyobraźni...

Postanowili czekać...

     Efektem tego "czekania" były setki nieprzespanych nocy, niewyobrażalne cierpienie i wieczny, stomatologiczny problem...

     Po przeprowadzce do Zaścianka, pierwsze co zrobiłam to poszukiwania Dentysty...

     Egzemplarz trafił mi się wyjątkowy...Latami pracował jako "Lekarz Świata", gabinet miał wymuskany jak z zagranicznych żurnali, leki i komponenty sprowadzał z Niemiec i Francji...

Niestety...Dla mnie było zbyt późno...

Doraźnie - owszem, ale nic ponadto...

     Mając jednak tak potworne doświadczenia szybko uzgodniłam z Doktorem, że zrobimy naszym Dzieciakom "rozrywkową wizytę"...

Było jeżdżenie fotelem, oglądanie narzędzi, a nawet diagnostyka wzajemna przy pomocy Dentysty...

Nawet nie wiedziałam jak ważna to była wizyta...

     Dla Dzieciaków wizyta u Stomatologa zaczęła się wiązać z przygodą...Może niezbyt fajną, ale konieczną...

     No i cóż...Stomatologia poszła do przodu, bo genetycznie "sprzedałam" prawie wszystko Pierworodnemu...Jego podstawowym "fartem" jest urodzenie się Facetem...Genetyka działa troszkę inaczej, no i ciąży nie zalicza...;o)

     Pierwsza wizyta Księciunia też odbyła się na luzie...

Ale...

     Niedawno się okazało, że stałe ząbki zaczęły Mu wychodzić obok mleczaków, a mleczaki ani drgnęły...

Na samą myśl o cierpieniu Wnuka aż drętwiałam...

     Wizyta zamówiona, pojechał z Misiową Mamą...

Się Bidulka nadenerwowała...

A Młody ??

     Największym zmartwieniem Księciunia był fakt, żeby Mu Pani Doktor ząbki oddała, bo nie będzie miał co włożyć pod poduszkę dla Wróżki Zębuszki !!

Misiowa Mama była gotowa walczyć o te dwa mleczaki z pełnym poświęceniem...;o)

Ale Lekarka doskonale zrozumiała problem...Oddanie ząbków przysięgła...A Młody w czasie zabiegu nawet nie jęknął (ale ząbków pilnował)...;o)

     Że też nikt nie wymyślił lata temu jakiegoś "komunistycznego odpowiednika", jakiejś "zębowej przodownicy", która mogła by przynieść ulgę (choćby finansową) kilku pokoleniom...;o)

     Wróżka Zębuszka to prawdziwy objaw postępu w stomatologii...;o)

16 komentarzy:

  1. Miałyśmy podobne doświadczenia, ja jeszcze zaliczyłam ortodontę, tyle się nacierpiałam, a efekt mierny, bo metody wówczas w powijakach były.
    Wróżka to tez chyba Ameryki przywędrowała, kto tam kiedyś takie rzeczy znał?
    Na szczęście mój syn uzębienie ma po mężu, a w razie czego firma dba o ich opiekę medyczną, szczęściarze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ortodoncję zaliczyliśmy z Córcią, która błagała "nigdy więcej", a widząc co lekarka robi w czasie wizyt, ulegliśmy błaganiom...I jakoś daje radę...;o)
      Nie wiem skąd przywędrowała, ale dobrze, że drogę znalazła...;o)

      Usuń
  2. Chyba jestem szczęściarą, bo nie miałam nigdy większych problemów z zębami, więcej z samymi dziąsłami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wróżka Zębuszka jest teraz głównym bohaterem moich "służbowych" dzieci bo akurat w tym roku gubią na potęgę swoje mleczaki. A jak bardzo pilnują swoich ząbków gdy akurat w przedszkolu je stracą, to najbardziej strzeżony skarb 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pomyśl jaka zajęta jest Wróżka Zębuszka...;o)

      Usuń
  4. O matko! Temat zębów i dentysty wywołuje u mnie mrowienie nawet tych zębów których juz nie mam.Z powodów okropnego bólu i wolnoobrotowych staroswieckich metod leczenia a potem chyba niedouczonej młodej z super komponentami ale nie dokładnej dentystki za gore zlotowek trochę tych zębów straciłam niestety. Pamiętam ze tata zrobił za wróżkę i parę monet dal za odwagę właśnie wyrwania jedynki bo nowy wyrastał obok.Ogromnie wspolczuje Twojej traumy,ja do dziś odchorowuje każda wizytę mimo zapewnień ze teraz nic nie będzie bolalo.Usciskaj Bohatera.Bardzo lubię czytać Twoje opowieści rodzinne .Jesteście super Rodzina.Pozdrawiam Marta uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przymusową fluoryzację też przerabiałaś ?? ;o)
      Bohatera oczywiście uściskam !! Nawet dubeltowo, bo dawno żeśmy się nie widzieli...;o)
      Trzymaj się zdrowo w tej Brytanice...;o)

      Usuń
  5. Już mi ciarki idą, bo od jutra znów wracam na małe turnee do dentysty. Coś podleczyć i nawet 8semkę usunąć. Jak trzeba to trzeba. Cóż zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomnij zażądać zwrotu zęba !! Za 8-kę to będzie ekstra premia od Wróżki Zębuszki...;o)

      Usuń
  6. W mojej rodzinie uzębienie przodkowie mieli marne. Ja nigdy nie lubiłam borowania, wolałam wyrywać. Efekt dziś widać, bo zębów własnych 5. O mojego syna chciałam zadbać. Leczyłam zęby, ale plomby wypadały, a zęby się psuły. Dziś ma uzębienie fatalne. Twój post powinni przeczytać wszyscy posiadający dzieci, w wieku w którym o zęby dbają rodzice(bo na te większe wpływu rodzic nie ma). Wróżka Zębuszka, to dobry wynalazek. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  7. Akurat z zębami to nikt nie miał w mojej rodzinie dużego problemu:-)
    A Twój Księciunio dzielny jak to Księciunio Gordyjeczki :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziś ta stomatologia o wiele lepsza niż kiedyś. Mniej boli choć zależy bo zdarza się że boli nawet po zastrzykach... na przykład kanałowe. Och okropność, na samą myśl o tym mnie bolą zęby. Ja jestem rocznik 82, jak byłam mała i przyszło iść do dentysty to już apopleksji dostawałam. Pamiętam swoje pierwsze wyrywanie zęba, to był horror dosłownie. Dentysta mnie trzymał za głowę, a przy nim dwie asystentki... obawiały się że je pogryzę. Dziś sie nie boje ale tez nie pale się do wizyt. Już wole skurcze porodowe od bolu zeba.

    OdpowiedzUsuń