1. Princeska:
- " Babcia nie jest królewną, Dziadziuś nie jest królewną, Lucky nie jest królewną, Księciunio nie jest królewną, Mama (chwilka zastanowienia) nie jest królewną, Tata nie jest królewną, ja jestem KRÓLEWNĄ !!"
- "Babciu, brzuszek opadł" - (Princeska jest głodna)
2. Księciunio:
- Babciu, a jak człowiek umiera, to co ??
Babcię trochę "przytkało", bo temat trudny i stanowisko z Misiowymi Rodzicami w tej kwestii nie uzgodnione...;o)
- To odchodzi, nie można się już wtedy spotkać, nie można się przytulić...Trzeba się pożegnać na zawsze...A ten ktoś idzie do Nieba, tak daleko, że przez najlepszy teleskop nie można go zobaczyć...
- "Na zawsze" to bardzo długo ?? - pyta Księciunio...
- Bardzo długo...Ale jeśli kogoś się bardzo kocha, to on zawsze w człowieku zostaje...Jest w głowie, bo się o nim myśli...I jest w sercu, bo kochać się nie przestaje...
- To tak jak my, prawda Babciu ??
- Dokładnie właśnie tak !!
- I z tego kosmosu nas nie widać ??
- Widać Kochanie, widać...Jak coś spikusisz Mamie to w środeczku, pod serduszkiem, czujesz, że to nie jest dobre, prawda ?? - pytam...
- Prawda Babciu, czasem jest mi bardzo smutno...- odpowiada Księciunio po zastanowieniu...
- To jest właśnie to, co nie umiera...Podpowiada człowiekowi co jest dobre, a co jest złe...Wystarczy słuchać...I właśnie to z człowieka zostaje tam w Niebie...
- Ale, Babciu, czasem najpierw się zrobi, a potem się czuje...- dojrzałość Wnuka mnie "przeraża"...
- Jeśli będziesz słuchał, to z czasem, zanim zrobisz, będziesz wiedział, czy to jest dobre, czy złe...Całe życie będziesz się tego uczył...Tak już jest...- wyjaśniam...
- A jak się już umrze, i człowiek odchodzi do tego Nieba, ale bardzo, bardzo kocha i tęskni, to potem znowu się rodzi ?? Prawda, Babciu ??...
Tak się Babci "ćwieka" nabija, mając sześć lat...
- Tak może być !! Bo miłość jest najsilniejsza ze wszystkiego !!
Księciunio ogromnie się z tej odpowiedzi ucieszył...Buźka Mu się rozpromieniła...Oczka błyszczały...
No cóż...
Przecież kochamy się nad życie...;o)
W takich rozmowach rodzi się więź.
OdpowiedzUsuńTakie rozmowy dają wiedzę...A właściwie, tę wiedzę przypominają...Proste rzeczy, o których z biegiem lat zapominamy...;o)
UsuńAż mi ciary przewędrowały po plecach... ;)
OdpowiedzUsuńDuszyczki kochane :-)
Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo...;o)
UsuńUczę się od Ciebie, jak rozmawiać z wnukami!
OdpowiedzUsuńTo teraz mam przechlapane po całości...;o)
UsuńStraszna odpowiedzialność na Tobie ciąży ;-)
UsuńCzuję się "ugnieciona"...;o)
UsuńPiękne, mądre rozmowy <3
OdpowiedzUsuńKsięciunio to Mały Filozof...;o)
UsuńMądrych wnucząt gratuluję i trochę zazdroszczę, bo sama swoich się nie doczekam. Uściski dla całej rodzinki.
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów nigdy...;o)
UsuńPrześliczne!!!
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam to wszystko - może pamiętasz???
Pamiętam Wasz powrót z teatru, po spektaklu o umieraniu babci...;o)
UsuńDzieci mają swoją mądrość.:)
OdpowiedzUsuńMoja córka przyniosła ze szkoły dwie, wykonane własnoręcznie, laurki na Dzień Babci i Dzień Dziadka. Trochę mnie zatkało, nie wiedziałam, co powiedzieć, a ona spokojnie powiedziała: "Tatuś zawiezie na cmentarz: to dla babci, a to dla dziadka". Włożyłam laurki w koszulki, zakleiłam, no i tak właśnie zrobiliśmy.
Doroślakom wyobraźnia się "wypłaszcza"...;o)
Usuń