sobota, 1 kwietnia 2017

Najlepszy "kawał" primaaprylisowy...

     Mawiają, że pierwsza miłość nie rdzewieje...Fakt...
A jak jest z pierwszą przyjaźnią ??
Jedną i drugą ocenić można po latach...
     Podobno, jeśli człowiek zazna pierwszej (czyli miłości) to jest farciarzem...
     Jeśli zazna drugiej (czyli przyjaźni), to też jest farciarzem...
A jeśli zazna obu ??
Farciarz do potęgi...
     Jestem farciarą !!
Jaka jest taka przyjaźń ??
Jak promienie słońca...
     Pojawia się nie wiadomo kiedy, nie wiadomo skąd i rozprasza mrok samotności, rozgrzewa, sprawia, że życie staje się piękniejsze...
Poznałyśmy się...
Ło Matko i Córko !!
     Kiedy my się poznałyśmy ??
     Mnie Dziadkowie wystawiali w wózku na balkonie...Ją Mama wystawiała przed barakiem, w którym mieszkali...
     Ja wychuchana jedynaczka, z kokardkami w długachnych warkoczach i w sukienkach z niezliczoną ilością falbanek...
     Ona z dwójką Rodzeństwa (wtedy), obcięta "na chłopaka", w znoszonych spodniach od dresu...
Dwa Światy...
     Dziadek Stefan kategorycznie zabraniał mi zbliżać się do tego baraku, bywało w nim różnie...
     Po kilku latach toczyłyśmy zacięte walki w łopianach, a Jej starszy Brat garściami wrzucał mi rzepy w warkocze...
Grzebałyśmy kijami w kałużach snując pierwsze "filozoficzne" wywody...
Robiłyśmy sekretniki z kwiatków i znalezionych szkiełek...
Właziłyśmy na płoty...
"Zdobywałyśmy" kolejne piętra ruin pewnego hotelu...
Bywałyśmy na pewnym złomowisku, na które wstęp był surowo zakazany...
A potem rozpoczęłyśmy szkolną "karierę"...
Niestety, każda gdzie indziej...
     Ja się wyprowadziłam z tej dzielnicy...Jej Rodzice dostali mieszkanie ulicę dalej...
To były nasze pierwsze "rozstaje"...
     Potem dowiedziałam się od Baba Jagi (czyli osobistej Babci), że służby socjalne zabrały Ją i starszego Brata do Domu Dziecka...
Mój rozum tego nie ogarniał...
     W szóstej klasie nasza Wychowawczyni, weszła przed zajęciami, i zakomunikowała, że będzie dwoje nowych Uczniów...Poprosiła klasę o pomoc w aklimatyzacji...
Dziewczyna, z którą siedziałam dostała histerii...
     "Dom Dziecka ?? Wszy !! Patologia !!"
     Spora część klasy zawtórowała Jej w tych krzykach...
Na progu stała Ona i Jej starszy Brat...
     Po minach było widać, że nie z takimi oszołomami mieli już do czynienia...
     Zebrałam swoje manele i przeniosłam się bez słowa do pustej ławki...
     - To Twoje miejsce...- powiedziałam, wskazując sąsiednie krzesełko...
I tak scaliły się znowu nasze "rozstaje"...
Dwa Żywioły...
     Ja wiatrem podszyta...Ona zastanawiająca się przed każdym krokiem...
     Ja "ściślak"...Ona Artystka...
     Ja jak tyczka chmielowa...Ona maleńka i lekko "przy kości"...
     Ja ciągle jedynaczka...Ona z siódemką Rodzeństwa...
     Jeśli przeciwieństwa się przyciągają, to my musiałyśmy wyglądać jak "całość"...
     Potem rozdzieliła nas szkoła średnia...Później "kłodą" naszej przyjaźni stał się Jej mąż...
     I znowu po latach nasze "rozstaje" się zeszły...
     Popatrzyła na mnie tymi swoimi oczami, w których jednostajnie widać życzliwość do Świata (nie mam pojęcia skąd Ona ma tyle tej życzliwości) i powiedziała spoglądając na mój kuchenny fartuszek...
     - Ooooo...Tak Cię w klubie nazywali !!
     A ja poczułam pęd powietrza, zapach bieżni, i usłyszałam Jej wrzaski, którymi wielokrotnie dopingowała mnie w czasie startów...
     Jeśli pierwsza miłość nie rdzewieje...To pierwsza przyjaźń zawsze znajdzie drogę...
     Dzisiaj Bożenka, czyli Maleńka, ma urodziny...
     Znowu dzieli nas wiele kilometrów...Znowu na przeszkodzie staje milion obowiązków, które uniemożliwiają nam spotkanie...
     Ale w moim serduchu jest miejsce i na pierwszą miłość, i na pierwszą przyjaźń...
     I nic tego nie zmieni...    

13 komentarzy:

  1. Ta, tak - wszystkiego najpiękniejszego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się składa, że dzisiaj moja najlepsza przyjaciółka(ostała się od czasu liceum)ma imieniny, zadzwoniłam z życzeniami. Tak jak Ty z Bożenką, tak ja z Grażynką chciałabym się zobaczyć. To nie takie proste, bo ona we Wrocławiu, a ja w Warszawie. Jednak obie obiecujemy sobie, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Ukłony dla Ciebie, a dla Twojej Przyjaciółki "od kołyski" najpiękniejsze życzenia Urodzinowe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego dla Bożenki...
    Jak to się dziwnie losy ludzkie plotą...

    OdpowiedzUsuń
  4. Farty zazwyczaj nie spadają z nieba tak sobie...
    Wszystkiego najlepszego dla Bożenki

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkiego najlepszego dla Bożenki.:)
    Pięknie napisałaś.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Wam za życzenia dla naszej Maleńkiej...Nawet jeśli ich nie przeczyta, to przy kolejnym spotkaniu opowiem Jej o nich...
    Mam nadzieję, że spotka Ją to najlepsze...
    Ona jak nikt zasługuje na to...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze mieć taką przyjaciółkę. Czy powinnam zazdrościć? Nie, też mam taką dziewczynę - przyjaźń na zawsze :)

    Wszystkiego najlepszego dla Twojej przyjaciółki! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie mieć taką przyjaciółkę - aż Ci zazdroszczę - moja "przyjaciółka" wyssała ile się dało , jak się nie dało to poszła w cholerę budując mur pod napięciem , więc zazdroszczę i życze kolejnych lat w przyjaźni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich "przyjaciółek" to miałam kilka w życiorysie...Póki był interes, była "przyjaźń", a za oczami doopsko obrobione...Chroń nas Panie od takich "przyjaciół"...Z wrogami sami sobie poradzimy...;o)

      Usuń
  9. Prawdziwa Przyjaźń, przetrwa wszystko... serdeczności Bożence

    OdpowiedzUsuń
  10. Prawdziwa przyjaźń...po wielu fałszywych przypadkach nauczyłam się ją rozpoznawać.
    Jeśli mówisz że Bożenka zasługuje na szczęście, to życzę Jej, aby mogła się nim nacieszyć a nawet przyzwyczaić! ..............:o)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ależ pięknie to wszystko opisałaś Gordyjeczko!!!
    Szacuneczek dla Was obydwóch...
    :-) :-)

    OdpowiedzUsuń