wtorek, 6 grudnia 2016

Przerywnik optyczny...

     Dzisiaj nie będzie psiej opowieści, żebyście trochę odpoczęli od czarodziejskiego psa...Dzisiaj będą zajęcia praktyczne, czyli co majstruje Gordyjka, jak ją "zły" omota...
A wierzcie na słowo, mój "zły" nie próżnuje...
Ten omotał mnie już kilka miesięcy temu...
     - Gdzie jest Ewelka ?? - zapytałam Pierworodnego wypełzając z sypialni w czasie naszego włoskiego urlopowania...
     - Poszła na polowanie...- odpowiedział Syn i łobuzersko mrugnął okiem...
Aha !!
Synowa uwielbia zbierać muszelki...
Po prostu, uwielbia...
Gdyby nie ograniczenia "bagażnikowe" narzucone przez Jej Ślubnego, oszabrowała by całe wybrzeże...
Wróciła obładowana nieprzyzwoicie...
     - Dla Mamy też zebrałam !! - krzyknęła entuzjastycznie, żeby się Pierworodny nie pieklił o nadbagaż...
     Przecież się nie będzie pieklił o muszelki dla Mamuni ??
No to sprytnie wybrnęła Dziewczyna...
A mnie opętała wizja przedpokoju wyklejonego muszelkami...
     Gdzie ja upchnę taki urobek ??
I wtedy właśnie mój "zły" zachichotał...
     - Upchniesz, upchniesz...
No cóż...
     Poświęcenie Synowej na darmo iść nie mogło (trzeba było wstać o świcie, bo o 6:00 sprzątano plażę specjalnym ratrakiem)...
     Po powrocie muszelki czekały na swoją kolej, a wyobraźnia gordyjska pracowała na najwyższych obrotach...
     - Nie pamiętasz czasem...- zagaiłam nieśmiało Pana N. - Gdzie my możemy mieć akwarium ??
     Wyzwanie było potężne, bo owo naczynie było użytkowane przez nas wieki temu, kiedy posiadaliśmy kilka rybek (dokładnie tych, co to je Pierworodny chlebem z dżemem nakarmił, a rybki chlebka "nie lubieły")...
     - Pamiętam...- zadziwił mnie Pan N.
I się zaczęło...
     Szklane naczyńko przemówiło do mnie dziewiczą powierzchnią...


     W ruch poszły farby witrażowe i wykałaczki (jak na Kurę Domową Grzebiącą przystało dziobałam tymi wykałaczkami zawzięcie)...


     Kilka wieczorów później weneckie nabrzeże było gotowe...
Ale, ale...
     Przecież było jeszcze Murano, Burano i Torcello !!
No to jazda !!


Murano naprężyło się malowniczym grzbietem rumaka...
Torcello miały symbolizować muszle, jako wiekowe "skorupy"...


Wenecję podkreśliła gondola, którą nam Dzieciaki sprezentowały po pierwszym pobycie na włoskiej ziemi...


Koronkowa wstążka zwieńczyła "dzieło"...Jest i Burano...
Cały urlop w jednym miejscu...


Moja Italia...

14 komentarzy:

  1. W akwarium muszle
    podnoszą twardość wody,
    a to szkodzi rybkom.
    Trzeba to rozważyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadbrzeże weneckie bardzo rasowe, masz talent do malowania:)))
    Ale ryb to tam chyba nie będzie, co?
    Aleś ty pracowita.. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowo! Piękne wspomnienie z wakacji !

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna kondensacja wspomnień i ta koroneczka, taka kropka nad i :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno było mi się zdecydować jak to moje "Burano" ma wyglądać...;o)

      Usuń
  5. Przerywnik optyczny wyszedł naprawdę niesamowicie!
    Jest co podziwiać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ zdolna z Ciebie bestia :-)))
    Szacuneczek.!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty to masz "łeb" Gordyjka, nie od parady. Oryginalne zastosowanie akwarium. Ja zdolności malarskich nie mam, choć syn tak. Gdyby nie był tak leniwy jak jest, to kazałabym mu jego akwarium od 6 lat stojące puste, zaaranżować na jego ulubione lub wymarzone miejsce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tego chyba nie można "kazać"...;o)

    OdpowiedzUsuń