środa, 31 sierpnia 2016

Zwyczajna śmierć...

     3-go września 2015 roku rozmawiałam z Nią ostatni raz...
Abstrakcja...
     Minął prawie rok, a ja w dalszym ciągu nie umiem sobie tego poukładać...
     Obudziła się jak co rano, zrobiła śniadanie, przygotowała sobie kawę i umarła...
Tak odchodzą Dobrzy Ludzie...
Po prostu odchodzą...
     Jeszcze nie usunęłam Jej konta z "gaduły"...Nie usunęłam Jej konta z FB...
Nie umiem usunąć Jej w niepamięć...
     Całe Jej życie to było życie Innych...
     Nie pracowała, bo przy piątce Dzieci miała dosyć zajęć...Chciała...Marzyła...
     Marzyła, żeby się kształcić, ale na to nie miała warunków...Edukacja Dzieci była ważniejsza...
     Dzieci nie chciały się uczyć...
Różnie to sobie tłumaczyła...Winę głównie brała na siebie...
     Przecież "jeśli Ktoś nie umie zorganizować własnego życia, nie umie też przekazać tej umiejętności"...
Była dla siebie bardzo surowa...
     Przez życie szła cichutko...Nie miała wygórowanych ambicji...Niebotycznych pragnień...
     Marzyła o szczęśliwej Rodzinie...
     O takiej zwykłej Rodzinie, pełnej zwykłego, codziennego szacunku i takiej zwyczajnie się kochającej...
To budowała...O to się starała...
     I pewnego dnia napisała mi na "gadule": "złożyłam pozew rozwodowy"...
Tak po prostu...
Wiedziałam, że było źle...
     Ona pragnęła jedynie spokoju i szacunku...On myślał, że wystarczy po prostu kupić kolejny bukiet kwiatów i obiecać, że przestanie pić...
Ale Jej wiara się skończyła...
Jej wiara w Niego...
     To nie było dobre rozstanie...
     On uznał to za zdradę...
Tyle razy wybaczała, więc dlaczego tym razem nie przyjęła kwiatów ??
On był taki jak zawsze...
To Ona się zmieniła...
     W odwecie pozostawił Ją bez środków do życia...Ją i Dzieci...
Trzydzieści lat wspólnego życia ?? Piątka wspólnych Dzieci ??
Została z tym sama...
     Na pożegnanie spowodował, że to Ona odpowiadała za Ich małżeńskie długi...
     On zaczął życie od nowa...
     Ona zaczęła walkę o życie...
Nie skarżyła się...Nie narzekała...
Smutniała z każdym dniem...
     Jej Dzieci układały sobie życie (przynajmniej usiłowały), a potem wracały do Niej jak bumerangi...
Z kolejnymi kłopotami...Z kolejnymi porażkami...Z kolejnymi niepowodzeniami...
     A Ona odkładała swoje problemy na bok i pocieszała, pomagała, wspierała...
Potem napisała mi na "gadule": "Wiesz, Boga nie ma"...
     To był dzień, w którym umarła Jej maleńka Wnusia...
I znowu zaczęła żyć życiem swoich Dzieci...
Wierna jak zawsze...
     "Ja przegrałam wszystko...Może chociaż Im się uda..."
     Uwielbiała pracę w Lodziarni...
     "Wiesz, tylko tam Ludzie uśmiechają się prawdziwie szczęśliwi. To tak jakbym rozdawała szczęście.." - pisała...
Praca była sezonowa...
Sezon na szczęście...
Ciągle walczyła...Nawet wtedy, kiedy pisała mi "mam już dość"...
Zawiedli Ją chyba wszyscy, których kochała...
     3-go września 2015 roku napisała mi, że chce umrzeć...
     A dwa dni później wstała jak co rano...Zrobiła śniadanie...Przygotowała sobie kawę...I umarła... 
Małgosia...Po prostu, Dobry Człowiek...

16 komentarzy:

  1. Bardzo smutna historia...Jakby czyjeś życie było bez sensu, a przecież mnóstwo go w nim było - opieka nad piątką dzieci, to wielka praca!
    Nie zawsze życie układa się tak, jak byśmy tego chcieli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy coś budujemy całe życie to wierzymy, że ma to sens...Chcemy wierzyć...
      Życie człowieka warte jest tyle, ile są warte wspomnienia o nim...;o)

      Usuń
  2. Heroiczny portret kobiecy, tak bardzo obawiałam się takiego scenariusza w swoim życiu, że ...nie założyłam rodziny...

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne i smutne było jej życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Gosia była Piękną i Radosną Kobietą...Mimo wszystko...

      Usuń
  4. Piękny portret napisałaś, widać, że była Ci bliska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli Ktoś otwiera duszę, to bliżej już być nie można...

      Usuń
  5. Bardzo często szlachetne, dobre i do tego piękne kobiety mają partnerów nie dorastających im do pięt. Na koniec zostają same z wszelkimi problemami, chorobami, długami i dziećmi.
    Nie będę się rozwlekać, bo myślę o Małgosi i taki wielki żal mnie ogarnia...

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znałam...ale tak jakos bliska mi jest.....

    OdpowiedzUsuń
  7. Trudno coś napisać... Tylko takie zamyślenie, smutek, współczucie, żal...

    OdpowiedzUsuń
  8. Taka właśnie była... taką i ja Ją pamiętam...

    OdpowiedzUsuń