środa, 13 lipca 2016

Sportowe podsumowanie spod śliweczki...

     Wiecie jaki wpływ na zdrowie człowieka ma życie na "dwa domy" ?? Zbawienny !! 
Jak babcię-rybcię kocham !! Zbawienny...
     Zajęci wręcz nieprzyzwoicie kompletowaniem niezbędnego wyposażenia (ogromnym wsparciem jest zapisywanie wszystkiego, bo nam się szybko mózgi "gotują"), nieustannie rozpakowujemy, przepakowujemy, zapakowujemy...Takie wrzosowiskowe perpetuum mobile...
     A gdzie w takim razie dbałość o zdrowie ??
     W tym, moi mili, że totalnie nam zwisają informacje z tak zwanego Świata...
     Doszliśmy do takiej perfekcji, że nawet ME w piłce nożnej spędziliśmy pod śliweczką...
     Po kiego niszczyć własne neurony, których nigdy już nie odzyskamy, patrząc na pojedynki, które de facto, nic dla nas nie znaczą ??
     Czy przestałam kibicować ??
A gdzieżby !!
     Ja tylko wyrażam poniekąd swój sprzeciw wobec komercji, która niszczy sport...Wszelaki...A piłkę nożną w szczególności...
     Faza grupowa...
Piep...O przepraszam...Molestowanie kotka przy pomocy młotka...
Kalkulacja...Matematyka...Lawiranctwo...
Remisy ?? Wyniki jednobramkowe ??
     To się powinno nazywać "Faza ślizgana"...
Strategia "na przetrwanie" to dobra jest w szachach, i to nie zawsze...
No, ale ponoć przetrwali najlepsi...
     Doszliśmy do ćwierćfinału...
Victoria !!
     Za sam fakt, to się Chłopakom wielki buziak należy...
     Ponoć zawalił Kubuś...Ponoć, bo jak wspomniałam, meczyk przesiedziałam pod śliweczką...
     Tyle, że to właśnie Kubuś, piłkarski Rzemieślnik, którego szanuję za pracowitość, za zaangażowanie, i za to co reprezentuje sobą poza boiskiem, wprowadził nas do tego ćwierćfinału...(Parę meczyków widziałam...)
Czyli kto zawalił ??
Niestety...
     Nasz atak zachowywał się jak te wszystkie "mistrzowskie" Ślizgacze...
Wziął na przeczekanie...
Czekał zbyt długo...
Boleśnie długo, bo każdy Kibic wie, że karniaki są jak "totek", albo się trafi, albo nie...
     Ale mamy Drużynę...Mamy Selekcjonera...Mamy nadzieję...
     Mistrzem Europy została Drużyna, która przez całe rozgrywki ślizgała się najbardziej...
Znamienne...
     W tak zwanym "międzyczasie" rozpoczęły się ME w LA...
No cóż...
     To też właściwie przesiedziałam pod śliweczką, ale trzymałam kciuki czterema kończynami...
     Zdążyłam na ostatni dzień...Ten najpiękniejszy...
     Chociaż biegu na 400 przez płotki ogromnie mi żal...
Kciuki zaciskałam...Nóżkami przebierałam...I powiem Wam szczerze...
     Takich Mistrzostw jeszcze w życiu nie widziałam...
Pokazują "rzutnię"...Polacy w czołówce...
Pokazują "skocznię"...Polacy w czołówce...
Pokazują "bieżnię"...Polacy w czołówce...
     A bieg Adasia Kszczota to mi się będzie śnił po nocach...Te ostatnie dwieście metrów było GENIALNE !!
     Chociaż kciuki bardzo zaciskałam za Marcinka Lewandowskiego, bo się Chłopak ogromnie napracował...
     W LA nie można się ślizgać...
     Można rozpracowywać Przeciwnika...Można przygotowywać strategię...Ale jeśli w czasie startu nie da się z siebie 100% to na mecie i tak będzie lipa...
Lipy nie było...
     A wiecie co jest najpiękniejsze ??
     To, że nawet Ci, którzy teoretycznie szans na zwycięstwo z Mistrzami nie mieli żadnych, walczyli, jakby od tego zależało Ich życie...
     Dziękuję Wam...
     Nie za wyniki, na które zapracowaliście uczciwie...Nie za medale, których przywieźliście spory worek...Nie za pierwsze miejsce Polski w klasyfikacji...
     Dziękuję, że po wielu latach "niechciejstwa" zobaczyłam kawał dobrego widowiska sportowego...Takiego, gdzie widać każdą kroplę wylanego na treningach potu...
     Dziękuję...
     I przyrzekam trzymać kciuki jeszcze mocniej w czasie IO...
Niech stracę !!
     Dołożę do Was tych kilka neuronków z układu nerwowego...Jesteście tego warci...;o)

22 komentarze:

  1. Wyglądało na to że ja debilnie nie interesuję się sportem, ale przyczyny podałaś na wstępie, (od dawna podróżowanie i zmiany zajęć zajmują mnie całodobowo)......;o)
    Nie ma czasu na medytacje, dyskusje czy nawet kibicowanie.......;o)
    Kiedy jednak jest sukces, to i ja jestem bardzo dumna!!!!!! :o)
    A najbardziej mnie interesuje i kibicuję Gordyjce i panu N.gdy są na Wrzosowisku, albo mają pod opieką KSIĘCIUNIA, wtedy dzieje się coś wspaniałego i pouczającego.........................;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to na stare lata zostaliśmy "Pouczaczami"...;o)

      Usuń
  2. A ja się w ogóle sportem nie interesuję , tylko sama jeżdżę na rowerze.
    Ale Twój wpis przeczytałam i masz rację Ci przyznam we wszystkim :-)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że na Tourze jesteś...Pojadą w kierunku Zaścianka...;o)

      Usuń
  3. Sukces Polski w Europie,
    ale żadne z nich nie kopie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za to pchają, podskakują,
      i Mazurka wysłuchują...;o)

      Usuń
    2. I to dokonane
      przez Panów i Panie!

      Usuń
    3. Solo i w sztafecie,
      tak się czasem plecie...;o)

      Usuń
  4. Też się cieszę z sukcesów sportowych NASZYCH.... :-)
    A ja się sportuję w każdą niedzielę w "Jaskini Hazardu" :)(patrz ostatni wpis:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie sporty to uprawia większość...;o)

      Usuń
    2. No, w mordejerza, a jam myślała, że to takie wyjatkowe! :-)))
      Prawda jest taka, że na obczyżnie trochę inaczej odbiera się "polskie sporty".....takie jak n.p. jaskinie hazardu w towarzystwie polskich koleżanek :-) To jest zupełnie coś innego niż grać z rodziną czy sąsiadami w Zaścianku :-) To jest inne wydarzenie.....

      Usuń
    3. Ostatnio uprawiałam hazard w Szwajcarii...Liczy się ?? ;o)

      Usuń
    4. Światowa kobieta jesteś :-)

      Usuń
    5. Eee tam...Ja tam też byłam w Zaścianku...;o)

      Usuń
  5. Ja tez jeżdże na rowerze. Teraz sobie nie wyobrażam życia bez tego sprzętu.
    Jestem dumna zawsze z sukcesów Polakow. Nie tak ,żebym zawzięcie oglądała ale wiadomości sportowych wysłucham i kto co.
    Czyli tak bezczynna całkiem to nie jestm a dumną mi wolno być z sukcesów krajanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kto Ci niby zabrania "puchnąć" z dumy ?? ;o)

      Usuń
  6. Fanką sportu to nie jestem, chociaż kiedyś z mężem trafiliśmy przypadkiem na turniej curlingu - nawet nie myślałam, że to takie emocjonujące.:)))
    Drażni mnie to wywyższanie piłki nożnej. Tak się nimi zachwycali, a np. o lekkoatletach, którzy zgarniali medale ani mru mru. Ale musiałam zobaczyć dwóch żelboyów obok siebie.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byłam ciekawa, który którego wyślizga...;o)

      Usuń
  7. O, tak. Będziemy mocno trzymac kciuki, będzemy wspierać. Tyle możemy zrobić. Osobiście uwielbiam lekkoatletykę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno głowy przed Królową nie skłonić...;o)

      Usuń
  8. Zastanawiałam się, kiedy popełnisz wpis o sporcie na tym Wrzosowisku? ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od razu się przyznaj, że Ci brakowało mojego sportowego marudzenia...;o)

      Usuń