Od kilku lat panuje moda, na nadawanie szumnych nazw tulipanom...No cóż...Jaki tulipan jest, każdy wie, a że kwitnie krótko, to ja już bym wolała mieć własną różę, albo bez...
Róża, wiadomo...I barwa, i kwitnienie, i zapach...
Bez, bo...Echhh...Cóż tu tłumaczyć...
W każdym razie tulipany moimi względami nie cieszą się wcale...
Z tego powodu, bardzo skrupulatnie omijałam regały z tulipanowymi cebulkami...
- Dary Ci przyniosłem...- oświadczył Pan N. jesienią...- prosto z Holandii...
Zaglądam do woreczka, a tam kilka garści krokusów (cudnie kwitły na wiosnę) i trzy cebulki tulipanowe...
Orzesz...(ko)...
A że genetycznie nie lubię, żeby się coś marnowało, więc między różanymi krzewami (ciekawe kiedy z naszych sadzonek będą różane krzewy) znalazły swoje miejsce tulipany...
Wybiły się cudnie...Z każdym dniem przybywało ich znacznie, a potem przeszły do opozycji...
W mijanych ogródkach kielichy tulipanowe już dawno cieszyły oczy, a u nas ni hu hu...
Nasze tulipany zaczęły się rozmnażać...
Trzy cebulki...Cztery łodygi...Pięć...Sześć...Siedem...
Co noc przybywał jeden tulipanowy pąk...
Czyżby tulipany tak się po nocach tulipaniły, że ten przyrost naturalny nas powali ??
Hola, hola !!
Dość tego rozmnażania !!
Czas zakwitać !!
A one nic...
Sterczą tymi seledynowymi łebkami i natrząsają się ze mnie okrutnie...
Proszę...Tłumaczę...Perswaduję...
Jak grochem w tulipany !!
Czyżby wiedziały, że są mało kochanymi "dzieciakami" ??
Może czuły brak serdeczności w czasie odplewiania ??
A może ręka mi zadrżała kiedy je podlewałam ??
Nie pojmuję...
I dopiero kiedy zrzuciliśmy zdjęcia na kompa, pokazały co im siedzi w środku...
Echhh...
Przynajmniej nie mam problemów z nadaniem nazwy naszym tulipankom...
To odmiana Opornikus Gordyjkus...;o)
Jak chwiejni i piękni młodzieńcy musieli jakoś przykuć Twoją uwagę. Spryciarze!....;o)
OdpowiedzUsuńA widzisz !! Znarcyzowały się nam tulipany...;o)
UsuńA ja kocham tulipany )))
OdpowiedzUsuń