czwartek, 17 września 2015

O dzikim ogórku, czyli wielkiej niespodziance...

     Pamiętacie jak prawie rok temu zasiedlaliśmy Wrzosowisko i jak bardzo uderzył mnie ten obrazek ??


Sterta ogórków wysypana w samym środku naszego ugoru...
     No fakt...W zeszłym roku dopadła nas klęska urodzaju ogórków, i takie sterty zalegały wszędzie...Na ugorach...Na poboczach...W lasach...
     Patrzyłam, i aż mi skóra cierpła, że nam te ogórki całkiem ziemię zakwaszą...
Ogórkowa braja coraz bardziej wciekała w grunt, a my z troską spoglądaliśmy na to...
     "Winowajca" sam zobligował się, że nam ten zagon przeorze...
Słowa dotrzymał...


Ogórkowa braja poszła w ziemię...
     Z czasem, wizja ogromnej hałdy przestała mnie prześladować...
Posiałam ogórki w wybranym sektorze...
     Zakwitły pięknie, a potem przyszły upały, i nasze ogórki zmarniały doszczętnie...
No cóż...
Lekkiego życia to roślinki w tym roku nie miały...
     Kiedy więc, kilka tygodni temu, dreptałam sobie do pielenia, zamarłam z dyndającą w powietrzu motyczką...
Ki czort ??
Przetleniłam się ??
A może to przemęczenie ??
     Wśród dorodnej trawy wyrastały okrągłe listeczki...


 Ło Matko i Córko...
     Toż to ogórki !!
     Motyczkę ustabilizowałam...Sylwetkę przygięłam...Stopy zaczęłam stawiać tak bardziej "po kociemu"...
Rozpoczęłam śledztwo !!
A może śledzenie ??
W każdym razie, ruszyłam śladem ogórków...
Jeden...Drugi...Piąty...Dziesiąty...
     Adrenalina poszybowała w stany wysokie, a na liczku rozkwitł uśmiech numer 4...
Ogórki !!
     Tylko co my teraz z tymi biedakami zrobimy ??
     Upały trwają nadal..."Nagusek" nie przewiezie więcej niż 120 litrów wody na raz...A nas więcej nie ma na Wrzosowisku, niż jesteśmy...
Powiadomiony o odkryciu Pan N. zapytał:
     - Podlewamy ??
Orzesz...(ko)...
Albo truskawki, albo ogórki...No i płot też w oczach marnieje...
     - Nie...Muszą sobie poradzić bez naszej pomocy...
No to sobie poradziły...
Zakwitły...


Zapas wilgoci w glebie, i "uśmierceni" pługiem bracia pomogli...
Najpierw nieśmiało...Potem coraz pewniej...
Ogórki zajarzyły się złotawym kwieciem...
     - Zdążą ?? - zapytał Pan N. z troską...
     - Mają jeszcze cztery tygodnie...Powinny zdążyć...- mruczałam zaglądając do każdej roślinki...
     - Podlewamy !! - zaryzykowałam, bo odcięcie truskawek od dodatkowej porcji płynu wydawało mi się prawdziwą zbrodnią...
     Po kilku dniach, nasze "dzikie ogórki" wyglądały tak...


Potęga, a nie ogórek...
     Emocje sięgały szczytu, a my jak nawiedzeni, pierwsze kroki kierowaliśmy do ogórkowej bruzdy...
I w końcu...


Jest prymus !!
     Matka Natura sprawiła nam piękny prezent...
Piękny i smaczny !!
Bo oczywiście ogórek nie dożył na krzaczku "wieku średniego", pożarliśmy go "w dziecięctwie"...
     Że tak ogórki lubimy ??
Bez przesady...
Ale ten był przepyszny !!
Nasz...
     Dziękujemy Matko Naturo...Piękna to była niespodzianka...
Że jeden ??
No cóż...Nie do końca...
     Coraz więcej dzikich sadzonek dorasta...Coraz więcej roślinek zakwita...Ogóreczki nieśmiało wyglądają na Świat...
     Teraz tylko, Matko Naturo, daj im trochę wody, bo ziemia taka wyschnięta, jakbyśmy to nasze Wrzosowisko na Saharze mieli...

15 komentarzy:

  1. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem...
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiszone czy świeże,
    każdego 'namierzę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze schowane,
      miły Panie Janie...;o)

      Usuń
    2. Napisać sobie pozwalam:
      w Święta będą tak jak znalazł!

      Usuń
    3. Jeśli deszczyk pokapie,
      to w słoiczek "coś" złapię...;o)

      Usuń
    4. Nie ma tutaj co udawać,
      deszczyk teraz żadna sprawa.

      Usuń
  3. A to dopiero "dzika" plantacja :-) Przecież od tygodnia grożą,z e deszcze, to może natura się zreflektuje i podleje

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z taką nadzieją jechaliśmy na Wrzosowisko...A tam nawet kropelka nie spadła...;o(

      Usuń
  4. No proszę, jak sobie natura wbrew wszystkiemu umie radzić... Troską napawa mnie fakt, czy przypadkiem spełnia unijne normy... . Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Normy jak normy, ale Sąsiad już za te ogórki refundację dostał...;o)

      Usuń
  5. Cieszę się razem z tobą :) zarazem podziwiam talent pisarski, świetnie opisane, aż miło czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa radocha będzie, jak się uda "skonstruować" jakiś słoiczek na cięższe czasy...

      Co do powiadomień, to kilka osób korzysta z tej opcji bez problemu, więc nie wiem co Cię blokuje...:o(

      Usuń
  6. Piękny prezent z zaskoczenia! ....;o)
    Ogórki - to moja specjalność (była do tego roku!).....;o)
    W tym roku tylko trzy malutkie nieudaczniki wyjrzały spod całkiem zeschłych listeczków, za karę za zaniedbanie.................:o)
    Niech Wam się Darzy!!!!....;o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Susza to największy wróg człowieka i jego upraw. Niestety... :( Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)

    OdpowiedzUsuń