niedziela, 17 maja 2015

W Dzień Lenia Świata nie ratuję...

     W wyniku naszych wyczynów na Wrzosowisku dzień po takiej wizycie bywa bolesny...
Bolą kostumaszki...Bolą ścięgienka...Bolą mięsieńki...
Zasadniczo wszystko boli...
     Jeśli napiszę, że ten ból sprawia nam wyjątkową satysfakcję, to wyjdziemy na jakiś zboczonych masochistów, ale fakt...
Z im większym trudem zwlekam się z kanapy, tym bardziej ryjek mi się cieszy...
Skoro boli, to dzień na Wrzosowisku zmarnowany nie został...
     Ja w taki dzień zmieniam się z Grzebiącej Kury Domowej w Kotkę Kanapową, a swoją aktywność ograniczam do zmiany boków i korzystania "z kuwety"...Pan N. takich komfortów nie ma...Idzie Bidulek do pracy...
     Dzisiaj właśnie jest Dzień Lenia...
Hmmm...
No dobra...
Boki zmieniam...
     Kiedy właśnie zmieniałam bok, zadzwonił dzwonek u drzwi...
Ki czort ??
Przecież wiadomo, że Anieli w niedzielę w Kościele siedzą, a nie po domach łażą...
Otwieram...
Zonk...
Czarny mundur...Czarniawe owłosienie...
Czort ??
     - Dzień dobry !! - wykrzykuje radośnie Zjawisko i wymachuje mi energicznie przed oczami kalendarzem...
     - Wszystkiego dobrego w Nowym Roku !! - kontynuuje wykrzykniki niespodziewany Gość...- od Strażaków...
Okularów na nosie nie miałam, ale że cyferki duże były, to czytam...
2016 !!
Uffff...
Bo już mi przez głowę przeszło, że ten Bidulek już pięć miesięcy po Świecie się błąka, i z tymi kalendarzami walczy...
     - Chyba Wam się mózgi w pożarach przegrzały...- komentuję...- mam zapasy z kalendarzy robić ??
Podziękowałam  i zamknęłam drzwi...
Takich transakcji to ja nie przewiduję w swoim życiorysie...
     Mogę wracać na kanapę...
     Człapię niespiesznie, bo mój układ kosno-mięśniowy dzisiaj pośpiechu nie lubi...
Układam się na losowo wybranym boku...
Pledzik nasuwam na kończyny...
     Dzwoni domofon...
Orzesz...(ko)...
Kataklizm jakiś, czy się piekło otworzyło ??
     No to zwlekam te swoje kostumaszki i drepczę...Oczywiście niespiesznie...
     - Słucham ?? - pytam grzecznie, chociaż z "czortami" powinno się chyba rozmawiać bardziej dosadnie...
     - Dzień dobry Panu !! - słyszę w słuchawce, co jest ewidentnym znakiem, że to nie "czort", bo "czort" by chyba wiedział, że jestem babą...A może i w piekle teraz "gender" obowiązuje ?? Ale nim zdążyłam zareagować padło pytanie...
     - Co by Pan zrobił, żeby uratować Świat od zagłady, od totalnego zniszczenia ?? - słyszę w słuchawce...
Ło Matko i Córko...
     Wszystko !! - myślę sobie...Mogę być jak Bruce Willis w "Szklanej pułapce" i "Armagedonie"...Albo jak Tom Cruise w "Wojnie Światów"...Ostatecznie jak John Cusack w "2012"...Wszystko mogę !!
I wtedy "zły" mi na ramieniu zachichotał...
Jasne !! Toż to sami Faceci !! Czyli zaskakujące powitanie jakiś podtekst miało...Skoro mam już ratować ten Świat, to albo zmienię płeć, albo...
Hmmm...
Do zmiany płci to ja nie bardzo przekonana jestem...
Pozostało...
     - Dla ratowania Świata ?? Mogę odłożyć słuchawkę...- oznajmiłam i odłożyłam...
     No i poczłapałam znowu na moją kanapę...
     Kości mnie bolą...Mięśnie mnie bolą...A Oni mi teraz każą Świat ratować...
Echhh...
Leniwą Niedzielę mam dzisiaj !! Żadnego ratowania Świata nie przewiduję !!
     I wtedy się okazało, że nawet myśli mam jakieś takie ociężałe i obolałe...
Toż trzeba było zawołać tego Strażaka od kalendarzy !!
Wyglądał na zdrowego, wypoczętego, i potencjał Mu się marnował...Taki to by Świat jedną ręką uratował...
No bo w drugiej by te kalendarze trzymał... ;o)



8 komentarzy:

  1. Gdy ktoś coś w sporcie trenował
    to jest przyjemność nie niwa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ból to Sportowca duch,
      zawsze bywają we dwóch...;o)

      Usuń
    2. Takie mięśni bóle,
      to wspominam czule!

      Usuń
  2. Wyobraż sobie że mnie też ktoś tak parę dni temu przed nosem kalendarzem na przyszły rok wymachiwał. Nie byłam taka odporna jak Ty .Dałam mu "grosik" i wzięłam kalendarz. Bo zabobonna baba jestem:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że jak nie kupisz kalendarza to co ?? Sylwestra nie będzie ?? :o)

      Usuń
  3. Oj, jeszcze nie myślałam o nowym kalendarzu! Toż to na koniec świata się szykują, czy jak, boją się, że zdążą sprzedać??!

    notaria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noż, skleroza... Miało być: boją się, że NIE zdążą sprzedać ;-) Znaczy, przed końcem świata nie zdążą. a swoją drogą Hawking właśnie wieszczy jaki armageddon, ale dopiero za sto lat ;-)

      notaria

      Usuń
    2. Wcale mi się to nie marzy,
      by mieć zapas kalendarzy...;o)

      Usuń