poniedziałek, 29 września 2014

Codziennik niecodzienny...

     Przez to całe jubileuszowe świętowanie zaczynają mi umykać sprawy ważne, bardzo ważne i jeszcze ważniejsze...
Tak jakby nie można było poczekać z tymi "rewolucjami" jak już okiełznam żywioł imprezowy...
Hmmm...
Złośliwość losu...
     Trzeba się wcinać w tak zwanym międzyczasie, żeby nie wyszło, że jestem zapóźniona...
No to od początku...
     Zaczęło się od Pana T., który awansował na europejskie salony...
Pewnie, gdyby nie sympatia Pani M. to Pan T. wciąż tkwiłby na obrzeżach Europy, więc mamy czyste potwierdzenie przekazów historycznych...
Facetom tylko się wydaje, że rządzą tym Światem...
Jak się Baba zaprze to siły nie ma...
Jament...
     W związku z owym awansem u nas też się zamotało w kociołku...
     Najpierw Premierem (albo Premierką ??) została Pani K., a potem Marszałkiem został Pan S.
     Premierę Pani K. miała raczej kiepską i pewnie, gdyby owo wystąpienie miejsce miało w teatrze, to nie jeden przegniły pomidor wylądowałby na Jej powabnej piersi...
Ale ja hołduję zasadzie "po wynikach Ją poznacie", a za wyniki Pani K. trzymam kciuki obiema łapkami...
     Mam do Pani K. pewną słabość...Za racjonalną postawę w czasie katastrofy smoleńskiej i za te nieszczęsne szczepionki przeciw grypie, którym nie dała się omamić...
No i mam jeszcze dwa argumenty...
Jeden już przytaczałam powyżej, o tej Babie co się zaprze...A po drugie...Gdzie diabeł nie może...
A diabeł w naszym Kraju już dawno ręce załamał...
Została nam więc Pani K. ...
     Jeśli chodzi o Pana S. to zdanie mam wyrobione już od kilku lat i pewnie długo go nie zmienię, ale okrutnie spodobała mi się wypowiedź Przedstawiciela opozycji, który stwierdził, że Panu S. może się laska marszałkowska pomylić z kijem bejsbolowym...
     Jestem gotowa, na ochotnika, tego kija Panu S. dostarczyć, jeśli tylko będzie nadzieja, że ten kabaret z Wiejskiej wymłóci jak trzeba...
Wtedy to może nawet o Nim zdanie zmienię...
     A potem nastąpiły dni chwały...
     Siatkarze zdobyli Mistrzostwo Świata, a trzydzieści siedem milionów Polaków uzyskało od Pana Prezydenta akt łaski i mogło ową "wiekopojmną" chwilę oglądać w TV...
     Co prawda, potem Pan Prezydent znowu "walnął" z dwururki i za zwycięstwo podziękował Piłkarzom...Ale może to taka dobra wróżba na przyszłość dla naszej "kopanej" Reprezentacji...
     No bo skoro Im już Pan Prezydent podziękował, to nawet nie wypada, żeby wtopili...
Pewnie to taka nowa strategia motywowania Zawodników...
Dziwne, że ani Reprezentacji strzeleckiej, ani Kolarzy tak motywować nie trzeba...Że o Szczypiornistach i Koszykarzach nie wspomnę...
Hmmm...
     Pobieżnie rzecz ujmując, tyle przegapiłam...
A co u nas ??
No cóż...
     Jutro po raz ostatni otworzę sklep...A o siedemnastej zakończę prawie siedemnastoletni okres życia...
     Potem pozostanie tylko ten bałagan posprzątać...Ale to dopiero za dwa tygodnie...
Po drodze jeszcze Ptysiowe urodzinki i wypad w nieznane...
Może uda mi się skreślić przed wyjazdem jeszcze kilka słów...
Kto to wie...;o) 

10 komentarzy:

  1. To będzie więcej czasu dla Rodziny?
    Życzę owocnego wykorzystania
    i czekam na... meldunki.
    Pozdrawiam!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym czasem to może być różnie, bo wczoraj podjęliśmy pewną decyzję, która nieźle namiesza nam w życiorysach...;o)

      Usuń
  2. No a kiedy napiszesz coś o Następcy Tronu?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że napiszę !! Jak tylko będę miała co...:o) Od dwóch tygodni Babcia ma szlaban na wizytacje bo zainfekowana jak oddział zakaźny...;o)

      Usuń
  3. O, to jednak naprawdę zamykacie ??
    Pewnie niektórzy się załamią psychicznie.
    Stały punkt to cenna rzecz, ale cóż...
    Musicie w końcu zadbać o siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lamenty są potężne...Jesteśmy podobno "ostatnią ostoją cywilizacji" na Osiedlu...;o)

      Usuń
  4. I jak minął ten ostatni dzień? Jednak chyba trochę smutno, co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było czasu na smuteczki, bo pracy miałam ponad miarę...;o)

      Usuń
  5. Ale nie emigrujesz do Bangladeszu, albo coś...? :)
    Każde zamykanie ma w sobie coś z pogrzebu, ale czasem lepiej zamknąć w porę, niż potem żałować, że się za długo zwlekało, jak moja przyjaciółka piekarzowa...
    Dokąd się wybierasz, bo wciąż pamiętam, że coś o górach wysokich wspominałaś?

    Najlepszego:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bangladesz brzmi kusząco...;o)
      O górach owszem, ale raczej "płaskodennych"...;o)

      Usuń