niedziela, 10 sierpnia 2014

Nawiedziny wielkiego Świata...

     Można by powiedzieć, że ubiegły tydzień był dla Zaścianka wyjątkowy...
     Panującą na Rynku duchotę i brzęczenie much przerwały dwa "wiekopojmne" wydarzenia...
     Najpierw nawiedził nas Prezydent, a potem Kolarze...Sama nie wiem, która z wizyt była bardziej znacząca...
     Pan Prezydent nawiedził nas w drodze do Krakowa...
     Były powitania, podziękowania, przemówienia i pożegnania...Czyli PPPP...
Mogła bym dodać jeszcze piąte "P", ale to mało cenzuralne jest...
     Pan Prezydent potwierdził, że mieszkamy w Zaścianku, że Mieszkańcy to dzielni Ludzie, po czym zakomunikował, że skoro do tej pory jakoś sobie radziliśmy, to i teraz sobie poradzimy...
     Bóg zapłać, Panie Prezydencie, za dobre słowo...
     Tłumów wielkich nie było, bo się raptem 1000 Osób zebrało, z tego 2/3 to "Oficjele"...Jakoś Władzy chyba nie zależało na rozgłośnieniu owego "nawiedzenia"...
     Na pożegnanie Głowa Państwa uśmiechnęła się niewyraźnie i łapeczką pomachała...
I tyle Prezydenta widzieli...
No nie...
Potem "widzieli" jeszcze w Krakowie, to widać drogi z Zaścianka nie zgubił...
     Zaściankowe "tygodniówki" ogłosiły jednogłośnie, że wizyta zakończyła się sukcesem...
     Na drugi dzień nawiedzili nas Kolarze...
     Przygotowania trwały od kilku dni, bo to i zaplecze być musiało, i jakieś kramy z "browarem", że o wzmożonej pracy Służb Porządkowych nie wspomnę...
     Kolarze śmignęli niczym śmigadełko, i pewnie gdyby nie zakręty przed finiszem, to by kłęby kurzu po nich zostały...
Łapeczkami nie machali...
Ziutttt...
I tyle było po Kolarzach...
Pozostały śmieci i kramy z "browarem"...
     Tak błysnął Zaściankowi "wielki Świat"...
I wszystko wróciło do normy...
Na Rynku duchota...Muchy brzęczą...

9 komentarzy:

  1. A to dziękuj Bogu, że śmignęli , bo nas przejazd jakichś miejscowych ambitnych w Alpach kosztował 2 godziny sterczenia w dzikim korku po horyzont.
    No, takie uroki mieszkania w Zaścianku. Cisza, muchy, i ... święty spokój. U nas paraliż kilkudniowy, bo zawsze jakiś Szczyt Ziemi albo inni globaliści zechcą się spotkać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W życiu bym się nie zamieniła !! Właśnie po "święty spokój" zwiałam do Zaścianka...;o)

      Usuń
  2. Jak to kolarze ...... szybcy są :))
    Co do wizyt głów państwowych, to rzadko kiedy wnoszą coś dobrego w życie mieszkańców. Odwałkowane i trzymajta się pędzla ludzki, bo drabinę biorę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już mowa o... muszkach,
    to gdzieś się wylęgły owocówki
    i co chwilę jakąś tłukę.
    Najlepiej wieczorem na szybach,
    ale szybki też trzeba będzie myć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS.
      Zostawiam mały komunikacik,
      bo jakoś mojego bloga nikt nie odwiedza.
      Piszę dalej, ale koniec z komentarzami,
      mój blog, to ja piszę, a jak ktoś chce,
      to poczytać zawsze może...

      Usuń
    2. Przyznać muszę,
      sezon muszek...;o)

      PS. Czasem tak się smutno składa,
      że nam nikt nie odpowiada...;o)

      Usuń
    3. Naiwniaka dla mnie ksywa,
      ale tutaj zawsze bywam.

      Usuń
  4. Ha, a ja to samo przeżyłam w Krakowie.

    OdpowiedzUsuń