- Byłam już w sklepie godzinę temu, ale mieliście zamknięte... - zawiadomiła mnie Klientka, podając plik dokumentów do kopiowania...
Spojrzałam na Jej poszarzałą twarz i zmęczone oczy...Bidulka...
Od dwóch miesięcy ma Męża w szpitalu...Nie jest to nic groźnego, po prostu Chłopak dowiedział się, że nie jest już Supermenem...
Ale Jej sytuacja, chociaż od miesiąca odrobinę lepsza, bo przeniesiono Go do Zaścianka, nie jest do pozazdroszczenia...
Mąż ma objawy depresyjne...Pobyt w szpitalu ogromnie Go "dołuje"...
No to Bidulka od rana do wieczora siedzi z Nim w tym szpitalu i usiłuje dostarczać "rozrywek"...
Przechlapane...
- Byliśmy na wagarach...- wyznałam...
- Na wagarach ?? - w Jej głosie usłyszałam niedowierzanie...
- No wie Pani...Pierwszy dzień wiosny...Słoneczko tak pięknie świeci...Ptaszki świergolą...Trudno wytrzymać... - argumentowałam i kopiowałam jednocześnie...
Kobieta zachichotała...
- Może i ja bym poszła na małe wagary ?? - zapytała konspiracyjnym szeptem...
- Polecam serdecznie !! - entuzjastycznie podchwyciłam...- powinna się Pani odrobinę odprężyć, a i Mężowi przyda się rozpromieniona Żona...
Klientka zastanowiła się chwilę, a na Jej twarzy wykwitł rozmarzony uśmiech...
- Wiosnę trzeba powitać wagarami !! -zachęcałam...
- Pójdę do szpitala piechotą !! - podjęła decyzję...- przecież nic Mu się nie stanie jak będę godzinkę później ?? - oczekiwała potwierdzenia...
- Godzinka będzie w sam raz !! - potwierdziłam, a Klientka wyszła ze sklepu chichocząc...
Jej uśmiech był znacznie mniej smutny...
"Będzie jeszcze radośniejszy"...- pomyślałam...
Zaścianek promienieje w słońcu...
Tam gdzieś są dzięcioły, które z ogromnym zaangażowaniem uprzyjemniały nam spacer swoimi popisami, tyle, że do obiektywu nie chciały pozować...
Tego jegomościa chętnie bym zastąpiła...
A tej kaczuszce wymierzyli dożywocie...Co roku wita wiosnę zza krat...
"Osadzonych" jest znacznie więcej...
I one...Jak zawsze na posterunku...
Czy wyobrażacie sobie wiosnę bez stokrotek ??
Ech o depresji to mogłabym książki pisać , takie mam szczęście do ludzi.
OdpowiedzUsuńTrudny temat...
Niech naciska lekarza, by go leczyli.
Miesiąc to za długo leczenia depresji w szpitalu...
Nie wyobrażam sobie wiosny bez stokrotek :-)))
Depresja jest wynikiem pobytu w szpitalu, a nie jego przyczyną...A spacer chyba pomógł, bo Go właśnie wczoraj wypuścili...;o)
UsuńO, no to miał facet szczęście :-)
UsuńMa szanse dojść do siebie w domowych pileszach...;o)
UsuńWidzę, że ja wcześniej poszedłem
OdpowiedzUsuńna wagary, bo w ubiegłym tygodniu,
kiedy nie dałem żadnego wpisu!.
I sprawa się rypła...;o)
UsuńCenie wypoczynek,
Usuńchoćby czasu krzynę.
Pomysł doskonały,
Usuńkróciutkie wagary...;o)
Szpitale są same w sobie depresyjne, ale dobrze, że go wypuścili w końcu. Nabierze chłopak sił i będzie lepiej.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba sobie zrobić wagary od rzeczywistości.
Ja mam klaustrofobię szpitalną...Ledwie wejdę już mnie jakaś zmora dusi...;o)
UsuńWprawdzie na wagarach nie byłam, ale codziennie po pracy robię sobie co najmniej godzinne przebieżki z aparatem. Cudnie jest...:)
OdpowiedzUsuńJak wiosna się zaczyna ujawniać, to ja tu na wsi czuję się cały czas na wagarach!.....;o) Takich pracowitych....;o)
OdpowiedzUsuń