Pewnie nie było to Jej zamierzeniem, ale "Pani od mleka" wpisała się na stałe w pejzaż naszego Osiedla...
Szczuplutka Kobietka gnająca na swoim rowerku bez względu na porę roku, bez względu na pogodę...
Ona, Jej rowerek i masa torebek porozwieszanych na bagażniku, kierownicy i siodełku...
Bywały ulewy, które przysłowiowego "psa" by z domu nie wygoniły, bywały śnieżyce i zawieruchy, które paraliżowały nawet pługi śnieżne...
A "Pani od mleka" zawsze jakoś do swoich Odbiorców docierała...
Żeby być Odbiorcą trzeba było mieć farta...
Ja nie miałam...
Kiedykolwiek pytałam o możliwość zakupy swojskich wiktuałów, "Pani od mleka" odpowiadała:
- Przykro mi, ale mam już komplet...
Hmmm...Przykro to mogło być mnie...Trzeba było obyć się smakiem, albo poszukać innego źródełka mleczka prosto od krowy, śmietanki, serka, albo jajeczek od prawdziwych kur błądzących ( nie mylić z tymi grzebiącymi)...
I tak mijały lata...
Rynek się zmieniał, na Osiedlu powstało kilka bardzo szacownych placówek handlowych, ale "Pani od mleka" kursowała kilka razy w tygodniu...
Jak Zawisza Czarny...
A może powinno być Zawisza Biały...??
Ostatnio odwiedziła mnie w sklepie...
- Rozwozi Pani swoje skarby...?? - zapytałam, bo przed sklepikiem zaparkowała swój rowerek...
- Już niedługo... - odpowiedziała i Jej oczy posmutniały... - Do końca roku wożę, a później koniec...Wszystko sprzedaję...
- To przykre... - odpowiedziałam... - Takie jedzenie to prawdziwy skarb...
- Skarb ?? - zapytała "Pani od mleka" z widoczną goryczą... - Jaki skarb ?? Teraz Ludzie do Biedronki gnają...Tamto mleko krową nie śmierdzi...Śmietanka w kartonie...Jaja w wytłoczce...
- Z chemią w gratisie... - dokończyłam...
"Pani od mleka" spojrzała na mnie z zainteresowaniem...
- Z chemią...Święta racja...Ale Ludziom nie przegada... - i "Pani od mleka" smutno pokiwała głową...
- Moda taka...Minie jak każda... - podsumowałam...
- Synowa powiedziała, że przyjdzie mieszkać jak się bydląt pozbędę...- wyrzuciła z siebie "Pani od mleka"... - Dom mamy piękny...Piętrowy...I pusty stoi...Ale bydlątka sprzedać trzeba...Może chociaż kurki zostaną...Bo wie Pani, Młodych to teraz tylko interesuje ile działek mamy budowlanych, ile lasu...Krowie ogony to już nie są w modzie...
- Przy "ogonach" trzeba się naskakać, a przy działkach budowlanych nie...- odpowiedziałam...
- Ale przecież te działki to właśnie z tych "ogonów" są...Z czego mają być jak nie z roboty ??
No cóż...
Na to pytanie nie znalazła Gordyjka odpowiedzi...
Bo, że Młodzi chcą wygodnie, to nie ma się co dziwić...
Ale przecież to gospodarstwo to całe życie tej Kobiety...
I Osiedle pewnie będzie smutniejsze bez "Pani od mleka"...
A ostatni raz to roznosiła nam mleko
OdpowiedzUsuńpani Lesińska, piękne nazwisko
i piękne były łąki przy Gocławku,
a teraz tędy przebiega Trasa
Łazienkowska, byliśmy u niej
kilka razy z dodatkowymi
zamówieniami.
Pozdrawiam,
LAW
Dobrze, że u nas przez las trasy nie poprowadzą...;o)
UsuńZaraz zaczyna
Usuńlecieć mi ślinka,
gdy wspomnę tylko
pani Lesińska.
LAW
Takie smaki pamięta się na całe życie...:o)
UsuńPamiętasz moją przygodę z piciem mleka prosto od krowy ?? Smak tej pianki czuję w ustach do dzisiaj...;o)
I to ciepło.
UsuńLAW
Przestań bo napadnę jakąś krowę...;o)
UsuńNa mleko prosto od krowy to mnie akurat nikt nie namówi, ale jajko od kury... błądzącej...? To bardzo ładne określenie, muszę zapamiętać:)
OdpowiedzUsuńA śmietanka ?? Taka, że łyżka stoi...;o)
UsuńCiekawe, kto będzie mleko produkwał, gdy wszyscy uznają, że się krowy doić nie opłaca ? ;-)
OdpowiedzUsuńTu nawet nie chodzi o opłacalność...Raczej wygodne, czyściutkie, pachnące życie...Każdy chce komfortu i wygody...:o)
Usuńpamietam smak takiego mleka z pianka, ale moj syn juz nie bardzo... bo nie bylo na moim osiedlu pani od mleka. babcia w desperackim akcie kupila ... koze, aby wnusio mial swieze zdrowe mleko. Koszt utrzymania mniejszy niz krowy i mniej zachodu :) ale kto juz dzis tak robi! a biedronki - sa wszedzie...
OdpowiedzUsuńKiedy byłam dzieckiem posiadanie kozy świadczyło o ubóstwie...Kiedy miałam Dzieci koza awansowała do rangi komfortu...:o)
UsuńTaki awans społeczny...;o)
Z Biedronkami, Tescami i innymi, drobni producenci przegrywają. Naprawdę szkoda... Moja wnusia już chyba nie pozna smaku mleczka prosto od krowy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Przyjedziesz do Zaścianka z Wnusią to kubeczek się znajdzie...;o)
UsuńNa naszych oczach też czasy się zmieniają.....ale czasami można je zatrzymać. Pomysł kupienia kozy długo przynosił same korzyści! No, oprócz smrodu, no może jeszcze oprócz siniaków od kozła, no może oprócz rozwalonych drzwi do domu i wgniecionego samochodu od kozła... Ale wreszcie i ja ruszyłam z postępem i nie mam kozy, ani kozła a teraz też nie mam nawet kurek błądzących.:o)
OdpowiedzUsuńTy to masz malować a nie błądzić za kurkami błądzącymi...:o)
UsuńAle jak pasiesz kozy to bym chciała zobaczyć...;o)