czwartek, 8 listopada 2012

Krwioobieg podłączony do systemu...

     W tej dziedzinie, szczerze mówiąc, trudno mnie zaskoczyć, bo prowadząc działalność jaką prowadzę nie jedno widziałam i słyszałam, ale "trudno" nie oznacza, że jest to niemożliwe...
A możliwe jest...
     Dwa dni temu rozkanapowaliśmy się z Pan N. na dobre, kolacyjka właśnie kończyła się trawić, a TV zapodała nam, co prawda znany, ale miły dla oczu i emocji filmik (taki sobie trillerek)...
Wieczór był stabilny i wyciszony...
     Nagle nasz domofon zadźwięczał znanym sygnałem i domowy mir został zakłócony...
Zwlekając kości z kanapy rzuciłam gościnne:
     - "Ki czort..." - i spojrzałam na zegar...
     22:34...
     Jedynym rozsądnym wytłumaczeniem owego nadprzyrodzonego zjawiska mógł być fakt, że któryś zagubiony Sąsiad właśnie odnalazł drogę do domu, tylko pamięć ździebełko go zawodziła...
Zdarza się to rzadko, ale się zdarza...
Pomóc Sąsiadowi rzecz święta...
     Podnosząc słuchawkę nastawiłam się na maksymalny odbiór przekazu, bo taki "zagubiony" Sąsiad często przemawia ogromnie złożonym slangiem...
     - Słucham...- oznajmiłam...
     - Dobry wieczór... - usłyszałam bardzo przytomny, męski głos... - czy tutaj mieszka ten Pan co naprawia komputery ?? - przez chwilę zachowałam milczenie, żeby przestawić się na odbiór przekazu bez udziwnień...
     - Słucham... - rzuciłam dyplomatycznie...
     - Czy mogę prosić o numer telefonu do tego Pana ?? Komputer mi się zepsuł... - usłyszałam w odpowiedzi...
     Moja podświadomość podpowiadała mi, że osobnik po drugiej stronie słuchawki jednak całkiem trzeźwy być nie może, bo przecież nikt o zdrowych zmysłach o tej porze Serwisanta do kompa nie szuka (szczególnie po domach), a przed oczami widziałam magiczne cyferki: 22:34...
     - Czy Pan wie, która jest godzina ?? - zapytałam dla ścisłości...
     - Tak, ale my już długo szukamy...
"Zły" zachichotał mi na ramieniu i zaczął szeptać...
     -" Jak zaczęli od zachodniej strony to błądzą przynajmniej od południa...Jak od wschodniej to pobudzili przynajmniej ze dwa tysiące Sąsiadów"...
Orzesz...(ko)...
     - Proszę Pana... - starałam się być bardzo uprzejma, chociaż krew się we mnie burzyła okrutnie... - Sklep i serwis są czynne od 10-tej, zapraszam jutro...
Pan nie nalegał...
Chociaż czułego pożegnania nie usłyszałam...
     - Co to było ?? - zapytał Pan N. z ogromnym zainteresowaniem...
     - Jakiś nałogowiec nie przeżyje do rana bez komputera... - podsumowałam...
     - Ludzie się coraz bardziej uzależniają... - rzucił Pan N. znaną nam już od lat prawdę...
     W telewizorni pokazywali właśnie wzruszające pożegnanie głównych Bohaterów, a mnie nie odpuszczało dziwne wrażenie...
Czyżbyśmy już nie umieli żyć bez dostępu do sieci...?? 
Czyżbyśmy gotowi byli szukać po nocach ratunku u obcych ludzi, byle tylko zamigotał błękitny blask tablicy Windowsa...?? 
Czyżby awaria komputera była równoznaczna z utratą zdolności myślenia, logiki i dobrych manier...?? 
Albercik miał rację...
     "...technologie wyprzedziły już nasze człowieczeństwo"... 

9 komentarzy:

  1. Oj GOrdyjko, Gordyjko, tego pana nikt kindrsztuby nie nauczył niestety, i uważa, ze godz 22:34 jest tak samo dobra a może nawet lepsz niż 10:34 dniem, ech zycie
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten Pan był w wieku takim, że sam powinien kindersztuby uczyć i przykład dawać...;o)

      Usuń
  2. jantoni341.bloog.pl8 listopada 2012 19:28

    W tym przypadku
    ja mam bliżej,
    sąsiad mieszka
    piętro wyżej.
    LW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludwiczku...Sąsiedzi i Przyjaciele to całkiem inna "brocha", ale Oni nigdy jakoś nie mieli problemów z "zegarkiem"...;o)

      Usuń
    2. jantoni341.bloog.pl8 listopada 2012 22:48

      Nawet niektóre dni odpadają!
      LW

      Usuń
  3. A może życie zależało od tego czynnego lub nieczynnego komputera ??

    OdpowiedzUsuń
  4. A może chciał w necie sprawdzić numery lotto? Kumulacja wszak była:) Wiesz Gordyjko nie potępiam tak całkiem w czambuł. Jestem w stanie wykazać nutkę zrozumienia. Mnie się coś zdaje, że ja też jestem uzależniona, tyle, że nie miałabym na tyle odwagi by szukać po nocach.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nigdy nie ukrywałam, że jestem netomanką, ale wszystko ma swoje granice...;o) czasowe...:o)

      Usuń