sobota, 9 czerwca 2012

Żeby mnie tak gardło nie bolało...

     No to pierwsze koty za płoty...
     Dopiero teraz mój układ nerwowy otrząsnął się na tyle, żeby jakoś w miarę logicznie formułować myśli...
Mój Kardiolog może być dumny z siebie...Moja biedna pukawka to przetrwała...
Gardło mnie boli, bo darłam się jak opętana...Niestety przewidzieli, że będę chciała Panu Smudzie podpowiadać i dach zasunęli...
Nijak było wsparciem służyć...
Żołądek mnie boli z nerwów, bo akurat tak się składa, że jak się zdenerwuję to zawsze mi na żołądek siada ten nerw...
Łapy mi się jeszcze trzęsą jak w delirce...
A nogi mnie bolą, bo jako żywo starałam się ze wszystkich sił dogonić Lewandowskiego, co by się taki samotny na greckim polu karnym nie czuł...
To było najtrudniejsze 96 minut jakie ostatnio przeżyłam...
     Jak mi się meczyk podobał ?? 
     Przetrwaliśmy !! 
     Przetrwaliśmy i gramy dalej !! Ładunek emocjonalny jakim zostali zbombardowani nasi Piłkarze jakimś cudem Ich nie powalił...Teraz powinno być lżej...
     Hmmm..Może nie do końca, bo przed nami najtrudniejszy moim zdaniem mecz...Mecz z Rosjanami...
Orzesz...(ko)...
     O tym co mi się nie podobało pisać nie będę, bo na oceny i krytykę czas pewnie jeszcze przyjdzie, ale to co było dobre w serducho zapada...
Stonowana i radosna uroczystość rozpoczęcia...
Pięknie odśpiewany Hymn (już na starej Gordyjce pisałam, że naszą narodową Pieśń powinny śpiewać Chóry !!)...
Bramka Lewandowskiego...
Trzydzieści minut pierwszej połowy...
I to co przeklęłam, prawie opłakałam, owrzeszczałam i w końcu obśmiałam serdecznie...
Postawę naszych Bramkarzy...
Obu !! 
     Nie przepadam za Szczęsnym, ale dzisiaj zrobił coś niesamowitego...Wiedział jakie będą konsekwencje, a mimo to ratował sytuację w jedyny możliwy sposób...
Być może już nie zagra w tym EURO (jeśli z grupy nie wyjdziemy)...Ale być może dzięki temu Reprezentacja Polski będzie miała szansę wyjść z grupy...
Kiedy kamera pokazała Go na zapleczu, obserwującego poczynania Tytonia współczułam mu serdecznie...
Ten gniew wypisany na twarzy...I ta radość kiedy się okazało, że jednak nie będzie zmiany wyniku...
Czapki z głów przed Panem Tytoniem i pokłon do ziemi...
No i ten pieroński ból gardła...
Chyba mnie cały Zaścianek słyszał....
To niewątpliwie był Dzień Tytonia...:o)
     Po meczyku czekały mnie jeszcze jedne emocje, i nie o drugim meczu mówię (chociaż też nieźle dał mi w kość)...
     W naszej klatce jest pewien zwyczaj, którego przestrzegamy jeśli tylko mamy ku temu okazję...
Kiedy któreś z "klatkowych" Dzieci zmienia status społeczny żegnamy Je wspólnie zrobioną dekoracją klatki schodowej...
To świetna okazja do śmiechu i do pobycia razem kilku chwil...
Jutro właśnie żegnamy jednego z Lokatorów...
Żeniaczki się Chłopakowi zachciało...
No to obowiązkowa zbiórka na klatce schodowej, zieleninka dostarczona przez jedną z Sąsiadek, kwiatuszki uplecione przez Drugą, baloniki nadmuchane płucami naszych Chłopaków i czas przystąpić do radosnej twórczości...






              Wszystkiego dobrego Pawełku, niech Ci się wiedzie Chłopaku jak najlepiej...;o)

14 komentarzy:

  1. I ode mnie Pawełku najlepszego :)
    A meczyk ... hmmm... popiłam go żubrówką. Gardło mniej boli.
    Wcześniejsze kolorowe wywijasy na płycie stadionu... super. Szkoda, że takie krótkie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowie naszych chłopaków, tego im potrzeba! Mój chłop, który nigdy, przenigdy nie oglądał meczu, wczoraj siedział przyspawany do krzesła i wrzeszczał równo ze mną! Dla klatkowego Pawła słonecznej Nowej Drogi! Ale to jest miły zwyczaj!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. No to wszystkiego dobrego dla Pawełka, niech mu się wiedzie!
    A ja, ze skręć karkiem nawet wyuskakiwałam w górę, ech cholera, krzyk było słychać wszędzie, awet tatko ogladał oba mecze, ech szkoda, ale za błędy obrony sie płaci, w d.. powinna dostać ob rona, tyle i już
    j

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow gordyjko tak myslałam, że bedziesz szalec :) przed ekranem, tez uważam, że chlopaki dobrze zagrali :) pozdrawiam kibica :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę zacząć oszczędzać siły bo do finału nie dotrwam...;o)

      Usuń
  5. Się nam Chłopaki jakoś tak zadumały romantycznie...;o) Szkoda tylko, że Szczęsny dał za to głowę...

    OdpowiedzUsuń
  6. jantoni341.bloog.pl9 czerwca 2012 22:49

    Mimo Lewandowskiego główki,
    to nie lubię gry do... połówki.
    LW

    OdpowiedzUsuń
  7. Chłopaki się postarają
    i cały meczyk zagrają... :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. mimo, ze jestem okazjonalnym kibicem, stanelam oczywiscie na wysokosci zadania i gromkim glosem zagrzewalam naszych do walki! uff! przetrwalismy!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobry wpis. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń