środa, 9 maja 2012

Miłość czy egoizm ??

     Prawdę mówiąc to unikam podobnej tematyki jak diabeł święconej wody, bo mój układ nerwowy ciężko znosi podobne przeżycia, a ja z reguły ogromnie szanuję pracę swojego Kardiologa.
Kiedy więc nieopatrznie klepnę przyciskiem pilota na jakiś reportaż "w temacie" to w mgnieniu oka zmieniam kanał, żeby mi się temat nie rozwinął.
Czy to brak współczucia ??
Bynajmniej, mam go chyba zbyt wiele, zbyt osobiście traktuję ludzkie nieszczęścia, a pokazywany temat wałkuję później w myślach, rozkładając go na czynniki pierwsze.
Tym razem jakoś tak się zagapiłam i nim palec zareagował prawidłowo, ja już siedziałam w temacie po uszy.
Z ekranu telewizora przemawiała do mnie Matka...
Obrazowo i bardzo emocjonalnie opowiadała jakich starań trzeba dołożyć by opiekować się dzieckiem chorym, dzieckiem, które ma genetyczną wadę wrodzoną, a swój świat postrzega całkiem inaczej niż wszyscy inni...Nie było to jakieś ponadprzeciętne użalanie się nad swoim losem, którego świadkiem niejednokrotnie bywałam...Ot takie sobie życie, może trochę inne, ale mające swoje lepsze i gorsze dni...
Kobieta opowiadała o codziennych drobnostkach, o procesie edukacyjnym, o opiece medycznej, o rehabilitacji, o tym, że opieka Państwa jest oczywiście niewystarczająca, i że gdyby nie pomoc Ludzi o dobrych sercach to życie Jej rodziny było by jeszcze trudniejsze...
W sumie podobne teksty mogła by wygłosić każda Matka niepełnosprawnego dziecka, albo dziecka chorego...
Dlaczego więc akurat padło na tą ??
     Kiedy zrozumiałam zdanie rzucone w trakcie rozmowy przez ową Kobietę coś we mnie załkało i jakoś nie daje mi dojść do siebie od kilku dni...
Dlatego postanowiłam o tym napisać...
Owa Kobieta bowiem, jest Matką trójki dzieci...Dzieci obciążonych tą samą chorobą genetyczną.
     Jak przy "pierwszym" było to dla Niej zaskoczeniem, tak pozostała dwójka była urodzona przez Nią świadomie...Była opieka medyczna w czasie ciąży, badania prenatalne i lekarska diagnoza, że każda następna ciąża zakończy się tak samo...
Więc??
Więc działanie Matki było jak najbardziej świadome...
Świadomie wydała na Świat dzieci wymagające wzmożonej opieki, a teraz patrzyła na mnie z ekranu telewizora i dowodziła, że Jej decyzja była dobra...
Dobra dla kogo ??
Dla dzieci, których życie toczy się jakimś swoim skomplikowanym rytmem nierozumianym przez nikogo??
A co będzie z owymi dziećmi, kiedy już dziećmi być przestaną i opieka Matki nie będzie wystarczająca??
Co będzie kiedy owej Matki zabraknie??
     Nie umiem tego zaakceptować, chociaż mam się za osobę tolerancyjną...
     Nie akceptuję braku rozsądku i krótkowzroczności życiowej...
     Nie akceptuję takiego macierzyńskiego egoizmu...
     Być może to moja bezduszność...Nie przeczę...
     Ale ani podziwu, ani współczucia owa Pani we mnie nie wzbudziła...Wzbudziła niesmak...

11 komentarzy:

  1. Nie znam programu nie znam matki, i nie wiem jakie miała intencje, natomiast wiem jedno rozum u niej nie pracował ani przedtem ani teraz, bo któż przy zdrowych zmysłach rodzi dzieci z wadą genetyczną taka samą stwierdzona przez lekarzy? tylko osoba nie bardzo zdrowa na umyśle, dopóki zyje dzieci mają opieke ale kiedy umrze? kto się tymi dziewćmi zajmie, w imię czego urodziła? to nie jest miłość matki, to jest brak rozumu, a koszty pokraywamy wszyscy, ech nie chcę już więcej pisać na ten drażliwy temat
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jadwiniu...dokładnie takie same mam odczucia...nie pojmuję tego...

      Usuń
  2. jantoni341.bloog.pl9 maja 2012 16:19

    Nie umiem nic dodać,
    bo co można pisać
    o działanie bezmó...
    LW

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś oglądałam program, w którym dwoje dorosłych niepełnosprawnych zdecydowało się świadomie na dziecko, które zdrowe nie mogło się urodzić i nie urodziło. W programie opowiadali swoją historię i prosili o pomoc ludzi dobrej woli. Miałam identyczne odczucia jak Ty. Byłam przekonana, że jakaś chodząca znieczulica ze mnie jest... Teraz wiem, że to z Nimi było coś nie tak. Egoizm i krótkowzroczność. Oni nazywali to miłością, ale ja nazywam nienawiścią, bo trzeba bardzo nienawidzić dziecka, by zgotować mu taki los, jaki Oni mieli...
    Pozdrawiam Gordyjko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Krzysiaczku...widocznie i ze mną nie jest tak źle...;o)

      Usuń
  4. Trudno osądzać tą kobietę, dlaczego z taką swiadomością krzywdy powołała na świat dzieci, ale chyba to nie były pobudki macierzyńskie, raczej jak piszesz jakiś rodzaj egoizmu, bądź jednak mała wiedza na temat choroby, sama mam jedno, wiecej świadomie nie chciałam, żeby nie zaznały tego co pierwsze i jedyne..pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie osądzam, wyciągam wnioski z pozyskanych informacji...A Ciebie rozumiem...i Twoją decyzję, i Twoje uczucia i logikę, którą się kierowałaś...Widocznie macierzyństwo pojmujemy podobnie...

      Usuń
  5. Uleńka
    15:50:46
    Jeżeli ktoś świadomie powołuje do życia dzieci kaleki, powinien podlegać srogiej karze.NIe ma mowy o współczuciu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam identyczne odczucia.
    Kiedy oglądam coś takiego, trafia mnie szlag, dlatego... nie oglądam.
    Masz babo placek! Masło maślane mi wyszło!!!

    OdpowiedzUsuń