środa, 28 grudnia 2011

Horror z firanką w tle...

     W pokoju panował mrok rozświetlany jedynie błękitnawą poświatą z telewizora…
Przez grubą materię zasłon przebijał się mdły poblask Księżyca…
Firany leciutko falowały…
Ciszę przenikały dźwięki orkiestry symfonicznej…
     Na ekranie, nieludzko zdeformowana postać wspinała się po ścianie wieżowca…
     Muzykę zakłócał odgłos metalowych szponów wbijanych w beton…
     Leżałam z oczami wbitymi w ekran, z kołdrą naciągniętą pod brodę, usiłując wsłuchać się w odgłosy…
     Czy to jeszcze telewizor…czy już realne zagrożenie zza okna…
     Miałam jedenaście lat…
Byłam sama w mieszkaniu…Potwór był coraz bliżej…
     Jak co wieczór, kiedy Rodzice mieli nocną zmianę, zjedliśmy wspólną kolację, wykąpałam się i położyłam na kanapie w pokoju Rodziców.
W telewizji szedł jakiś western, trochę przygód, pozytywny bohater…dobro zwyciężyło. 
Na takie filmy miałam rodzicielskie przyzwolenie…
Od godziny oglądałam coś, czego nie wolno mi było nawet musnąć wzrokiem…nawet gdyby Rodzice byli w domu…
     Zakazany owoc…
     Leżałam jak sparaliżowana strachem, nie byłam w stanie wykonać najmniejszego ruchu…nawet oddychałam cichutko w poduszkę…
Każdy silniejszy podmuch unoszący firankę powodował panikę w mojej wyobraźni…na parapecie widziałam wbite szpony…
Z zimna dygotałam jak na wietrze…Piżamka w malownicze różyczki była przesiąknięta potem…
     Nigdy wcześniej nie znałam takiego uczucia…Nigdy później nie zaznałam takiego strachu…
     To był pierwszy obejrzany przeze mnie horror…
Nie pamiętam tytułu, nie pamiętam nawet ilu nieszczęśników padło ofiarą owego maszkarona wdrapującego się po ścianach…ale pamiętam lekką nocną bryzę muskającą firany i to uczucie beznadziejnego strachu, który towarzyszył mi do rana…
     Kiedy Rodzice wrócili z pracy siedziałam wbita w kąt kanapy, szczelnie opatulona kołdrą…Po ekranie telewizora pełzały niezliczone ilości kropeczek, w pokoju świeciły się wszystkie żarówki…
     Dzisiaj pewnie wylądowała bym na terapii, a Rodzicom ograniczyli by prawa rodzicielskie za pozostawienie nieletniej bez opieki…
     Nawet nie zapytali co się stało…
     Przeszłam do swojego pokoju i jak przystało po nieprzespanej nocy zasnęłam bez problemu…
     Po południu wyszłam na podwórko i bardzo dokładnie obejrzałam wszystkie balkony w pionie…
     Hmmm…gdyby wchodził od góry szanse bym miała kiepskie…ale od dołu byłam jedenasta w kolejce, dlaczego więc miałby wdrapywać się tak wysoko ??
     Jeśli dobrze kojarzę to był pierwszy przejaw racjonalizmu…

2 komentarze: